Zakonnicom postawiono zarzuty „handlu ludźmi” i „siłowego nawracania” trzech młodych dziewczyn z Narayanpur. Zareagowały organizacje chrześcijańskie, partie polityczne, stowarzyszenia broniące praw człowieka i duchowni. Protestowano w kilku miastach, w tym w Delhi. Zakonnice – Preethi Merry i Vandana Francis – oraz mężczyzna – Sukaman Mandavi – zostali zwolnieni za kaucją (50 tys. rupii z każdą osobę) w minioną sobotę. Protesty były kontynuowane jeszcze w tym tygodniu.

Do incydentu, który zapoczątkował cały konflikt, doszło 25 lipca. Trójka oskarżonych towarzyszyła trzem kobietom w wieku od 19 do 22 lat – a nie jak podawano w miejscowych mediach „dziewczętom” – do stacji kolejowej w Durg w stanie Chhattisgarh. Jedna z młodych kobiet powiedziała, że jechała do Agry w poszukiwaniu pracy, a Mandavi podwoził je na dworzec. Na stacji kontroler biletów ukarał podróżujące grzywną za nie zarezerwowanie biletów. „Gdy wychodziłyśmy – relacjonuje – pojawili się członkowie Bajrang Dal i zaczęli twierdzić, że jesteśmy zabierane siłą”.

Bajrang Dal to hinduska organizacja nacjonalistyczna, której członkowie uważają, że Hindusi powinni być wierni swoim tradycjom religijnym i wyznawać hinduizm, a chrześcijaństwo to „obca religia inwazyjna”, którą należy usunąć. Stąd często prześladują oni chrześcijan i atakują osoby, które nie są wyznawcami hinduizmu.

Według doniesień zwolennicy Bajrang Dal pobili zakonnice i kobiety. Także mieli grozić trzem młodym kobietom, by zeznawały, iż zostały uprowadzone i zmuszane siłą do nawrócenia. Wśród napastników jedna z nich zidentyfikowała Jyoti Sharamę jako wygłaszających pogróżki pod ich adresem. Z kolei Sharama twierdziła, że dysponuje nagraniem, na którym „dziewczęta” potępiają zakonnice za handel ludźmi.

Gazeta „India Today” przytacza wypowiedź księdza Sebastiana Poomattama, który twierdzi, że Jyoti Sharama „zniszczyła kościół w 2021 r.”, a cała „ta sprawa jest wciąż rozpatrywana przez Sąd Najwyższy”. Według relacji duchownego, choć sam prokurator powiedział, że Sharama jest poszukiwana, to „działa swobodnie z poparciem państwa”.

Po aresztowaniu zakonnic wybuchły w różnych miejscowościach protesty domagające się ich uwolnienia. We wtorek wieczorem w miejscowości Chicalim w stanie Goa odbył się milczący marsz zorganizowany przez tamtejszych chrześcijan, którzy stanowią dość dużą część populacji w tym rejonie. Modlono się za zakonnice i trzy młode kobiety. Jak powiedział ks. Bolmax Pereira: „Możemy milczeć, ale nasz Bóg walczy za nas”.

Konferencja Katolickich Biskupów Indii wydała oświadczenie, w którym wyraziła ulgę z powodu zwolnienia zakonnic za kaucją, co „dało uczucie nadziei chrześcijańskiej społeczności w całym kraju”. „Jesteśmy wdzięczni Rządowi za wsparcie okazane w tej sprawie – oświadczył abp Andrews Thazhath, przewodniczący Episkopatu. – Mamy nadzieję, że oznacza to początek nowych dążeń do ochrony praw i godności wszystkich mniejszości religijnych w naszej świeckiej demokracji”.

Jednocześnie biskupi zaznaczyli, że „dziewczęta” w rzeczywistości „są już chrześcijankami i prawnie osobami dorosłymi”, z którego to powodu domagają się „unieważnienia sprawy”. Według indyjskich duchownych takie procesy są pozbawione podstaw, a ich celem padają siostry zakonne, duchowni i świeccy. Wezwano też rząd do podjęcia konkretnych kroków w celu położenia kresu takim incydentom.

Portal „Breitbart” przytacza dane opublikowane przez Religious Liberty Commission of Evangelical Fellowship of India, według których stan Chhattisgarh jest drugim najbardziej niebezpiecznym rejonem dla chrześcijan w Indiach po stanie Uttar Pradesh. Między styczniem a lipcem tego roku doszło tam do 86 przypadków prześladowania. Podczas gdy w stanie Uttar Pradesh było ich 95, a w całych Indiach 334.

Portal powołuje się na anonimowego eksperta, który nie chce wyjawić swego imienia „z powodu niebezpiecznej sytuacji w kraju”: „Prześladowanie chrześcijan w Indiach wkracza daleko poza akty przemocy z nagłówków, obejmując systematyczny bojkot społeczny, wykluczenie gospodarcze i nękanie prawne. (...) Konwertyci z hinduizmu napotykają najsurowsze traktowanie, doświadczając odrzucenia przez rodzinę, wykluczenia z zasobów wiejskich, takich jak studnie czy targowiska”.

Według eksperta stany kontrolowane przez Indyjską Partię Ludową „często opóźniają dochodzenia związane z antychrześcijańską przemocą”, a także kwalifikują ją jako wykroczenia mniejszej rangi i nie aresztują sprawców. Mimo głoszenia przez urzędników tolerancji, chrześcijanie stają się celem „w czasie świąt religijnych”, doświadczają też „niszczenia krzyży i kościołów, przymusowego uczestnictwa w obrzędach hinduskich oraz zorganizowanych kampanii, takich jak Ghar Wapsi (uroczystości ponownego nawrócenia)” – twierdzi anonimowy rozmówca portalu.