Jednym z najbardziej poruszających momentów rozprawy były zeznania pani Eweliny – żony tragicznie zmarłego mężczyzny. Opisała ona ostatnie chwile przed wypadkiem, wspominając spokojny wieczór spędzony z rodziną. – Wróciliśmy późno. Dzieci były wykąpane, ubrane w piżamy, mąż usiadł z tyłu, żeby je przykryć, gdyby zasnęły – relacjonowała ze łzami w oczach.
Pamięta jedynie moment wjazdu na Trasę Łazienkowską. Kolejną sceną była już karetka, w której została przywrócona do przytomności. – Pytałam, co z dziećmi i mężem. Nikt nie chciał mi odpowiedzieć, czekano na psychologa – wspominała.
Kobieta doznała poważnych obrażeń: złamanych żeber, uszkodzonego kręgosłupa, a także konieczności operacji śledziony i wątroby. Jej dzieci również ucierpiały – jedno z nich musiało przejść operację nogi.
Do wypadku doszło 15 września 2024 roku w pobliżu przystanku „Torwar”. Według opinii biegłych, Łukasz Żak prowadził auto w stanie nietrzeźwości, z prędkością niemal trzykrotnie przekraczającą dopuszczalny limit. Dodatkowo używał telefonu komórkowego do nagrywania swojej jazdy.
Po zdarzeniu z pomocą znajomych zbiegł z miejsca wypadku i przez kilka dni ukrywał się za granicą. Został zatrzymany w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Łukasz Żak przyznał się do prowadzenia pojazdu oraz do przekroczenia prędkości. Na sali sądowej przeprosił rodzinę zmarłego oraz współoskarżonych. Jak powiedział, jego znajomi również są – według niego – ofiarami tej sytuacji.
Na ławie oskarżonych zasiada jeszcze sześć innych osób. Prokuratura postawiła im zarzuty m.in. utrudniania postępowania karnego oraz nieudzielenia pomocy ofiarom. Sprawa jednego z nich, Kacpra D., została wyłączona do odrębnego postępowania.
Obrońcy wnieśli o uchylenie tymczasowego aresztu wobec podejrzanych, jednak sędzia Maciej Mitera zdecydował o jego utrzymaniu. Kolejna rozprawa zaplanowana została na 9 września.
Pani Ewelina podkreśliła, że jej rodzina wciąż zmaga się z traumą i korzysta ze wsparcia psychologicznego. Sama, z powodu odniesionych obrażeń, nie jest w stanie wrócić do pracy. – Mam szczęście, że otaczają mnie ludzie, którzy nas wspierają. Bez nich nie dałabym rady – mówiła podczas rozprawy.