A w całej tej grze, ceny ropy cały czas są na pierwszym planie. Spójrz na 2022 rok. Zaczyna się konflikt w Ukrainie, a ceny w Europie poszły w kosmos. Później spirala inflacji, odczuwają to zwykli ludzie na własnych portfelach i ożywienie gospodarcze stopuje. To samo było w tamtym czasie z kursem Euro, które kosztował wtedy niecałego dolara. A baryłka ropy stała bez problemu na poziomie powyżej 100 USD.
Dolar i ropa: historia skomplikowanej relacji
Ale wpływ ropy na forex waluty jest dużo większy chociażby dlatego, że handel tym surowcem rozlicza się w dolarach. I z tego wynika parę zależności, które musisz rozpoznawać.
Kiedy dolar się umacnia, ropa z automatu kosztuje więcej dla Japonii, Europy czy Polski. A jak jest drożej, to apetyt na większe zakupy też mniejszy. I odwrotnie. Jak słaby dolar, to ropa tańsza dla całej reszty i popyt też rośnie.
Oczywiście, to nie jest matematyka. Nie ma tu prostego wzoru, który mówiłby, że spadek dolara o jakiś procent, automatycznie podniesie cenę ropy o inny procent. Każda sytuacja na rynku ma swój kontekst. Dlatego zamiast teorii, spójrzmy na to, jak ta zależność wyglądała w praktyce.
Krach cenowy z 2014 roku: partia, która zmieniła reguły gry
Wróćmy do połowy 2014 roku. Ceny ropy zaczęły lecieć na łeb na szyję. Wszystko przez rewolucję łupkową w USA. Amerykanie odkręcili kurek z ropą tak mocno, że rynek dosłownie utonął w nadpodaży. Produkcja skoczyła o 1,2 miliona baryłek dziennie, czyli aż 16% więcej niż rok wcześniej! Skutek był nokautujący: w ciągu zaledwie pół roku baryłka Brent zaliczyła zjazd ze 112 do 62 dolarów. W tym samym czasie notowania WTI – drugiej kluczowej odmiany ropy, runęły ze 105 do 59 dolarów.
Jak zareagowały na to waluty?
Wszystko zależało od tego, po której stronie barykady stał dany kraj. Dla eksporterów ropy, takich jak Brazylia, Rosja czy Kanada, był to potężny cios. Zainteresowanie ich aktywami spadło, prognozy gospodarcze pociemniały, a lokalne waluty zanurkowały.
Suche liczby mówią same za siebie. Spójrz na dane o PKB (w USD) dla tych państw:
-
Brazylia: spadek z 2,46 biliona w 2014 do 1,8 biliona w 2015
-
Rosja: spadek z 2,06 do 1,36 biliona
-
Kanada: spadek z 1,81 do 1,56 biliona
W Rosji, dla której ropa stanowiła aż 65% eksportu, gospodarka wpadła w recesję, a rubel potężnie stracił na wartości.
Przypomnijmy też Kolumbię, gdzie połowa gospodarki stoi na ropie. W 9 miesięcy peso poleciało względem dolara o 39,4%, czyli totalna katastrofa.
Tania ropa: kto na tym zyskuje?
Skoro są przegrani, muszą być i wygrani, prawda? Tanią ropę kochają jej importerzy netto, tacy jak Japonia czy kraje europejskie. Niższe rachunki za import poprawiają ich bilans handlowy, co zazwyczaj daje solidnego kopa lokalnej walucie.
A co z USA? Do 2020 roku Amerykanie również byli importerem ropy. Jednak w analizowanym okresie (połowa 2014 – początek 2015) siła dolara nie brała się głównie z taniejącego surowca. Amerykańska gospodarka po prostu nabrała wiatru w żagle znacznie szybciej niż reszta świata po kryzysie z 2008 roku. Traderzy już wyceniali, że Fed lada moment (w drugiej połowie 2015) zacznie podnosić stopy procentowe.
A Europa? Europa w tym czasie dreptała w miejscu, z łagodną polityką monetarną i bez wyraźnych sygnałów ożywienia. W efekcie para EUR/USD przez wiele miesięcy znajdowała się pod nieustanną presją sprzedających.
Co ciekawe, nawet gdy po 2020 roku USA stały się potężnym producentem ropy, spadek jej cen (jak ten w drugiej połowie 2022) wcale nie zaszkodził dolarowi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta i dwojaka. Po pierwsze, amerykański motor gospodarczy pracował na znacznie wyższych obrotach niż europejski czy japoński. A po drugie – i to kluczowe – USA to nie Rosja. Ich gospodarka to gigantyczny, zróżnicowany organizm, który nie jest na kroplówce z petrodolarów. Taniejąca ropa to dla nich tylko jedna ze zmiennych w grze, a nie wyrok.
Ropa i waluty: podsumujmy te zależności
Jaki z tego wniosek? Związek między ropą a walutami jest faktem, ale diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.
To, jak rynek zareaguje na zmiany cen ropy, zależy od całej układanki: czy kraj jest eksporterem, czy importerem, jak wygląda jego bilans handlowy, czy gospodarka stoi na wielu nogach i jakie ma fundamenty.
Do tego dochodzi geopolityka, regionalne napięcia i to, co planują zrobić banki centralne. Wszystko to razem tworzy skomplikowaną sieć powiązań, która wpływa na kursy walut.
Dlatego na rynku Forex nie ma miejsca na myślenie na skróty. Zamiast szukać żelaznych reguł, kluczem jest rozumienie nieustannie zmieniającego się kontekstu. Bo to właśnie w tych niuansach kryje się prawdziwa przewaga.