Zmiany w prędkości obrotu Ziemi nie są zjawiskiem nowym. W czasach mezozoiku dzień trwał około 22,5 godziny, a jeszcze 70 milionów lat temu — 23,5 godziny. Obecne przyspieszenie rotacji jest jednak zaskakujące ze względu na jego tempo i częstotliwość. Od 2020 roku rejestrowane są coraz częstsze przypadki dni krótszych o ponad milisekundę, zwłaszcza w miesiącach letnich.
Naukowcy tłumaczą to kilkoma zjawiskami. Kluczowym czynnikiem może być zachowanie się jądra Ziemi, które — jako odrębna struktura — może obracać się z inną prędkością niż otaczająca je skorupa. Spowolnienie ruchu jądra może prowadzić do przyspieszenia rotacji powierzchni planety, zgodnie z zasadą zachowania momentu pędu.
Innym czynnikiem jest wpływ atmosfery, zwłaszcza latem na półkuli północnej. Spadek prędkości prądów strumieniowych w wyższych warstwach atmosfery skutkuje niewielkim, ale mierzalnym przyspieszeniem rotacji planety. Do tego dochodzi również wpływ Księżyca, którego grawitacyjne oddziaływanie zmienia kształt Ziemi i wpływa na jej ruch obrotowy.
Z uwagi na te zmiany, rozważa się wprowadzenie tzw. ujemnej sekundy przestępnej — pierwszy raz w historii. Dotychczasowe korekty czasu polegały na dodawaniu sekund, gdy Ziemia zwalniała. Odjęcie sekundy mogłoby nastąpić już w 2029 roku, by utrzymać synchronizację między czasem atomowym a rotacją planety.
Choć milisekundowe różnice nie mają wpływu na codzienne życie ludzi, są kluczowe dla działania systemów nawigacyjnych, satelitarnych, telekomunikacyjnych, a także rynków finansowych. Monitorowaniem zmian rotacji zajmuje się Międzynarodowa Służba Ruchu Obrotowego Ziemi i Systemów Odniesienia (IERS), która na bieżąco analizuje dane z obserwacji astronomicznych.