Propozycja kontroli nad okupowanymi terenami na 99 czy 199 lat nie ma żadnego sensu. Bo Rosja te tereny itak kontroluje i zamierza kontrolować tak długo jak będzie w stanie. W jej rozumieniu - zawsze. Z rosyjskiego punktu widzenia to nie jest żadna propozycja, kiedy jej się oddaje to co itak uważa za swoje. Dla Rosji jedyną realną trwałą gwarancją tego iż te tereny będą należeć do Rosji - jest likwidacja niezależnego państwa ukraińskiego. Bo jak nie ma komu się ubiegać o ich zwrot to i problemu nie ma. Wtedy i inni uznają okupowane tereny za część Rosji ( w ramach tej rosyjskiej logiki ). Dlatego celem nadal jest Kijów, a nie Donbas. Może nie fizyczne jego zniszczenie, ale przynajmniej wymuszenie na nim kapitulacji poprzez porażkę militarną Ukrainy.
Możliwe jest, że w tej chwili po prostu mamy do czynienia z kolejną próbą ucieczki do przodu przez Rosjan. Propozycją negocjacji ze strony Moskwy, sugestiami, że poważnie oni przemyślą amerykańską ofertę ... by zerwać już po raz drugi próbę zachodu stawiać ultimatum i wprowadzić nowe sankcje. 
Już za kilka dni się dowiemy. Jeżeli mam rację to cała ta sytuacja pójdzie na trzecie, czy już czwarte albo nawet piąte koło. Przestałem już liczyć. 
Strona amerykańska grozi sankcjami, ale wprowadzać je chyba nie bardzo chce. No bo, a co jeżeli oni nie dadzą tak fantastycznego efektu, jak to się obecnie deklaruję? I nie zakończy to wcale żadnej wojny. I co wtedy? Dlatego mamy próby negocjować grożąc wprowadzeniem tych nowych sankcji ...