Sonda znalazła się na naszej orbicie po tym, jak ZSRR nie udało się jej wprowadzić na trajektorię prowadzącą na orbitę Wenus, którą miała badać. Teraz wiemy, że duża część sondy może spaść między 52 stopniem szerokości geograficznej północnej a 52 stopniem szerokości południowej. Oznacza to, że na jej drodze może stanąć Polska.

Do zdarzenia ma dość między 9 a 11 maja, a naukowcy mają usiłować bardziej dokładnie ustalić czas i miejsce wejścia jej w atmosferę Ziemi. Jak informuje zajmujący się tematyką kosmosu profil „Z głową w gwiazdach” na Facebooku, problem jest poważny:

„Zazwyczaj deorbitacja kosmicznych śmieci nie stanowi większego zagrożenia, jednak tym razem sytuacja jest inna. Ten półtonowy lądownik został zaprojektowany tak, aby przetrwać wejście w ekstremalnie gęstą atmosferę Wenus, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że ziemska atmosfera nie zrobi na nim większego wrażenia, a sonda dotrze na powierzchnię naszej planety w całości”.

Do zdarzenia ma dość między najpewniej około 6:28 dnia 10 maja (wtedy nastąpi deorbitacja), a przelot nad naszym krajem może mieć miejsce między 6:36 a 6:37:

„Trajektoria przebiegać będzie mniej więcej na osi: Wrocław – Piotrków Trybunalski – Biała Podlaska. Oznacza to, że znajdujemy się niebezpiecznie blisko potencjalnego miejsca deorbitacji”.

Autor wpisu dodaje, że wyraźnie należy zaznaczyć, że orbita dynamicznie się zmienia i najpewniej dojdzie do zmiany trajektorii przelotu nad Europą, więc najpewniej dużych powodów do niepokoju nie ma. Jednocześnie zaznaczył on, że to właściwy czas:

„[…] by polskie służby zainteresowały się tematem i uniknęły zaskoczenia, jakim była deorbitacja szczątków drugiego stopnia Falcona 9. Spadek Kosmosu 482 może bowiem wyrządzić dużo większe szkody, niż lekkie zbiorniki na hel”.