Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa przeciwko prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu - donosi Gazeta Wyborcza, która dotarła do tych informacji. 
 

Szef NIK Marian Banaś złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie słów, jakie Jarosław Kaczyński powiedział w rozmowie z gazetami "Wprost" oraz "Sieci".

 
Zdaniem Banasia Kaczyński pomówienia oraz znieważenia lub poniżenia konstytucyjnego organu RP.
 
- (...) jest wielkim błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli - powiedział Kaczyński w rozmowie z "Sieciami".
 
- To jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych. (...) jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK - mówił Kaczyński.
 
Banaś stwierdził zaś, że Kaczyński powinien brać pod uwagę zasadę domniemania niewinności.
 
- Nie mogę dopuścić do sytuacji, w których przedstawiciel jednej z instytucji podlegających kontroli w sposób bezprawny wywiera wpływ na czynności organu kontroli ustanowionego przepisami Konstytucji, a także pomawia konkretną osobę - Prezesa Najwyższej Izby Kontroli - o takie postępowanie i właściwości, które mogą poniżyć go w oczach opinii publicznej oraz podległych pracowników - mówił prezes NIK.
 
Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, 15 lipca Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Zdaniem prokuratury słowa Kaczyńskiego potraktować należy jako wyrażenie poglądów na konkretne zagadnienia prawne, które nie wykraczają poza konstytucyjną granicę wolności słowa oraz mieszczą się w zakresie publicystyki.
 
Pełnomocnik Banasia złożył zażalenie na decyzję prokuratury.
 
jkg/wyborcza