StronaB to rockowy zespół, o którym na początku zeszłego roku prawie nikt nie słyszał. W kwietniu 2012 wygraliście Debiuty organizowane przez Dobre Miejsce i Chrześcijańskie Granie, kilka miesięcy później wydaliście waszą pierwszą płytę, zatytułowaną "Dwa jabłka na czereśni", a także otrzymaliście Złoty Krążek za debiut roku. Dziś wasz kalendarz zapełniony jest koncertami. Ostatni zagraliście jako finał warszawskiego Marszu dla Życia i Rodziny, co następnego dnia zrelacjonowała tv publiczna w śniadaniówce. Skąd się wzięła stronaB?

Klaudia Grabek, wokalistka: Powiedziałabym, że z przypadku, bo rzeczywiście tak to wygląda, ale jako osoba wierząca nie wierzę w przypadki (uśmiech). Zaczęło się kiedy byliśmy bardzo młodzi i zupełnie nie mieliśmy pomysłu na życie, a już na pewno nie uwzględnialiśmy w planach Pana Boga, ani Kościoła. Z muzyką nie mieliśmy nic wspólnego i nikt z nas nie sądził, że to się kiedyś zmieni, aż do naszej parafii przybył ks. Sławomir Arseniuk i się zmieniło;) Okazało się, że brak pieniędzy, możliwości i wieś jako miejsce całej akcji nie jest przeszkodą. Kilka lat pracy, poszukiwań, nerwów,  niezłego zamieszania i strB nabrała dzisiejszego kształtu.

Wasze piosenki niosą wartościowy przekaz, kto pisze teksty?

 Poza jednym tekstem autorstwa Karola Wojtyły(„Kościół mój”) i tytułem płyty(Edward Stachura) wszystkie słowa na naszą pierwszą płytę napisał wcześniej wspomniany ks. Arsen. Mogę jednak zdradzić, że na drugim krążku, nad którym już pracujemy, znajdą się też moje „akty grafomanii” ;) 

Po internecie krąży filmik z waszego koncertu na Savionaliach w Krakowie, gdzie klerycy w sutannach wchodzą na scenę, a następnie rzucają się w tłum, a kiedy kończycie utwór publiczność nadal krzyczy uwielbiając Boga. Jak wywołujecie w ludziach tyle emocji?

Wychodzimy i gramy. Robimy swoje. Publiczność nigdy nie jest taka sama i nie da się przewidzieć reakcji ludzi. Czasem jest spokojnie, a czasem stajemy się udziałem szaleństwa i nie ma lepszej, ani gorszej opcji. A jeśli wspominamy Savionalia, to warto zauważyć, że całemu wydarzeniu patronował ks. Bosco, który zasłynął m.in. z pochwały radości, więc radośni salezjanie nie powinni dziwić;)

Jesteście młodymi ludźmi biegającymi w trampkach i grającymi świetną muzykę. Mam wrażenie, że ludziom podoba się to, że mimo rosnącej popularności nadal pozostajecie sobą. Czy nie boisz się, że z czasem świat showbiznesu was zmieni?

Trampki do bardzo wygodne obuwie i na pewno szybko z niego nie zrezygnujemy;) Cieszy nas fakt, że możemy dotrzeć do coraz większej liczby osób i coraz częściej możemy się spotykać z ludźmi na koncertach, ale dopiero zaczynamy więc o wielkiej popularności nie ma mowy. Nie wiem czy granie o Panu Bogu da się w jakikolwiek sposób podpiąć pod showbiznes, ale oczywiście sam fakt stania na scenie niesie ze sobą ryzyko pychy. Mamy nadzieję, że się nam w naszych wiejskich głowach nie poprzewraca;)

Wasza płyta nosi nazwę "Dwa jabłka na czereśni", co to za szyfr?

Czereśnie to wszystko, co oferuje nam dzisiejszy świat-rzeczy łatwe, szybkie i przyjemne. Kiedy człowiek nie chce iść na łatwiznę i dobrowolnie wybiera krzyż, jest postrzegany jako dziwadło. Jest niepasującym, rażącym oczy elementem, zupełnie jak jabłko na czereśni.

Jakie macie plany na przyszłość?
Plany są takie, by nadal grać. Tworzymy nowy materiał, szukamy możliwości rozwoju, chcemy nakręcić klip, ja chciałabym się w końcu nauczyć śpiewać;) Zobaczymy co z tego pokryje się z planem Pana Boga. (uśmiech)

Co jest w życiu dla Ciebie najważniejsze i jakie masz marzenia?
Najważniejsze by Pana Boga stawiać na pierwszym miejscu, bo wtedy wszystko inne jest w tym miejscu w jakim powinno. A marzenia mam całkiem pospolite-nie zwariować w tym zakręconym świecie, założyć rodzinę, móc muzykować i chciałabym jeszcze, „żeby Polska była Polską”.

 

rozmawiała Maria Patynowska.

 

Film z savionaliów w Krakowie:

 

Relacja z koncertu, który był finałem Marszu dla Życia i Rodziny w Warszawie w poniedziałkowym Pytaniu na Śniadanie: