Dzisiaj Wall Street Journal i kilka innych czołowych mediów zachodnich podały informację odnośnie rosyjskiej propozycji skierowanej do Waszyngtonu w kwestii zawieszenia broni na Ukrainie. Polegać one mają na wycofaniu się wojsk ukraińskich z całości Donbasu i uznaniu tych terenów, jak również Krymu, za część Rosji. W zamian Rosja zgodzi się na zawieszenie broni i mają rozpocząć się prace nad porozumieniem pokojowym. Ma zostać podpisany również jakiś osobny dokument gwarantujący, że Rosja nie zaatakuje Ukrainy i Europy w przyszłości. Propozycje te można porównać z tymi z Monachium. Ponieważ Ukraina musi być zmuszona do oddania terenów umocnionych i ważnych z punktu widzenia możliwości prowadzenia skutecznej obrony na wschodzie kraju. Wielka aglomeracja Słowiańsko-Kramatorska jest pewnego rodzaju tamą i zarazem wielkim hubem logistycznym powstrzymującym Rosję przed inwazją wgłąb obwodów dnieprowskiego, charkowskiego i połtawskiego Ukrainy. Miasta te są ufortyfikowane, a zabudowania są tak szczelne, że obrona tej aglomeracji może trwać przez kolejne miesiące i lata. Na południu obrona miasta Łymań powstrzymuje Rosjan przed dotarciem do rzek Sewerski Doniec i Oskił w tym rejonie, przekroczenie których również mocno utrudni Ukrainie obronę sąsiednich regionów. W pewnym stopniu można to porównać z koncepcją zajęcia Kraju Sudetów przez Niemców w 1938 roku. Pozbawiło to Czechów ich umocnionej granicy, a wraz z nią zniknęły również szanse na skuteczną obronę przeciwko Niemcom.
Problem tych propozycji polega również na tym, że nie ma w nich żadnego realnego mechanizmu, który by gwarantował Ukrainie, że Rosja nie zaatakuje znowu po krótkim czasie. Wręcz przeciwnie, ponieważ obwody chersońskie i zaporoski nadal w konstytucji rosyjskiej będą wpisane jako część Rosji, to decyzja o „wyzwoleniu całości terytorium Rosji” jest wręcz nieunikniona. Czyli Ukraina ma zostawić ważne z wojennego punktu widzenia duże ośrodki miejskie na Donbasie w zamian za chwilową przerwę w wojnie. Poza tym jest to gwarantowana wewnętrzna destabilizacja Ukrainy. Pozostawienie tych miast bez bitwy o nie i bez żadnych gwarancji pokoju w przyszłości, zostanie przede wszystkim przez armię odebrane jako zwyczajna zdrada. W społeczeństwie również należy czekać na wybuch. Wiele osób w tym miejscu może przypomnieć mi ostatnie badania opinii publicznej na Ukrainie, które wskazują, iż zdecydowana większość Ukraińców w tej chwili opowiada się za rozwiązaniem konfliktu na drodze negocjacji, a nie działań wojennych. Ale ja zwracam uwagę, że razem z tym z ostatnich badań KMISu wynika, iż ok 80% Ukraińców zdecydowanie nie akceptuje pokoju na warunkach rosyjskich. Więc akceptacja negocjacji przez społeczeństwo nie jest tożsama z gotowością po prostu za nic skapitulować i oddać Rosji znaczną część swojego kraju. Więc tak jak wspomniałem, wybuch byłby tutaj nieunikniony.
I być może na tym polega cały sens tych rosyjskich propozycji. Bo jeżeli im się uda zainteresować tym Waszyngton i obrócić go przeciwko Kijowowi, żeby administracja Trumpa zaczęła naciskać na Ukrainę w kwestii akceptacji tych warunków, to jest to niewątpliwie najbardziej niebezpieczny scenariusz jaki może zrealizować się teraz. Jest to prawdziwa pułapka polegająca na próbie podzielenia pozycji USA i Ukrainy i zaproponowaniu takich warunków, które byłyby akceptowalne przez Waszyngton i zupełnie nie do przyjęcia dla Kijowa.
Zresztą prezydent Zełeński, w zasadzie wyprzedzając możliwe oburzenie Ukraińców, oznajmił że oddanie Rosji jakichkolwiek terenów Ukrainy byłoby wynagrodzeniem za agresję i dlatego taka opcja zostanie przez Ukrainę odrzucona na wstępie.
Mikołaj Susujew