Fronda.pl: Dziennikarka „Newsweeka” pod fałszywym nazwiskiem zapisała się na kurs „Gender- ukryta prawda”. Czy takie zachowanie jest etyczne?

Jerzy Jachowicz: To nie jest prosta sprawa. Są przypadki reportaży uczestniczących, czyli demaskowanie niecnych rzeczy pod fałszywą legendą. To zaczęło się od słynnego reportażu niemieckiego dziennikarza, jeszcze w czasach kiedy Niemcy były podzielone na dwie części- wschodnią i zachodnią. Zainstalował się on jako dziennikarz w „Bildzie” i opisał najgorsze praktyki dziennikarskie. Jednak nie dotyczyło to samego sposobu zbierania materiałów, pracy dziennikarzy, ale działalności kierownictwa tej redakcji. Jeżeli komuś przyświeca szlachetny cel i nie ma innego sposobu, by móc stworzyć prawdziwy obraz patologicznej rzeczywistości uważam, że to jest dopuszczalna metoda. Ale to co w tej chwili robią dziennikarze, muszę powiedzieć, że jest to absolutnie karygodne.

Ostatnio bardzo głośnia była historia nauczycielki, która miała dziecko z swoim uczniem. Dziennikarka podszyła się pod pracownika poradni psychologicznej i wybrała się do niej. W ten sposób próbowała wyciągnąć z niej najbardziej intymne zwierzenia związane z tym mało pochlebnym wydarzeniem. To była ohydna sprawa.

Każda historia podszycia, zamaskowania się dziennikarza musi być rozpatrywana w całym kontekście. Co kieruje tym dziennikarzem? Co on ma zamiar zrobić? Mnie też kilka razy zdarzyło się podszyć pod inną osobę. Pamiętam jak zaaranżowałem taką historię: wziąłem ze sobą atrakcyjną dziewczynę, fotografika, po to by zdemaskować działania ministra środowiska oraz dyrektora lasów państwowych, którzy nielegalnie stawiali budowlę. Udawałem człowieka, który jest świeżo po ślubie i chce nabyć mieszkanie. Dzięki temu, jako jedynemu dziennikarzowi, udało mi się zobaczyć i opisać te luksusowe wnętrza. Raz zdarzyło mi się, że pod fałszywym nazwiskiem, przedstawiłem jako dziennikarz „Trybuny”. Chciałem wyciągnąć od byłego komunisty ważne informacje. Gdybym powiedział, że jestem z innej, normalnej gazety to by rzucił słuchawką. A gdybym przedstawił się własnym nazwiskiem to tym bardziej. „Z takim oszustem nie rozmawiam” - powiedziałby.

To nie jest tak, że takie działania trzeba absolutnie wykluczyć z pracy dziennikarza. Aczkolwiek chcę powiedzieć, że standardy amerykańskiego dziennikarstwa wykluczają takie praktyki. Młody dziennikarz, który uczy się ma zabronione podszywanie się pod inną postać. 

Dlaczego „Newsweek” chce koniecznie opisać ten kurs o gender? Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że dziennikarka „Newsweeka” byłaby gotowa podszyć się pod zakonnicę, by opisać jakieś negatywne sprawy związane z kościołem. Nie mam zaufania do kroków dziennikarzy „Newsweeka” podszywających się pod jakąś postać. O co chodzi w tym przypadku? Nie mam pojęcia.

Not. Ab

Czytaj również: NASZ NEWS! Wpadka dziennikarki „Newsweeka”