Jeśli cofniemy się dalej w przeszłość, zobaczymy, że Ziemia doświadczała znacznie większych zmian. Szesnaście milionów lat temu, w czasie tzw. klimatycznego optimum miocenu, globalna temperatura była o około 3 °C wyższa niż dziś, a Arktyka przypominała las deszczowy. Kilka milionów lat później z kolei nastąpił zwrot ku chłodowi; rozbudowa wielkich pokryw lodowych obniżyła poziom mórz o dziesiątki metrów.
Od około 2,6 mln lat Ziemia weszła w rytm epok lodowcowych. Co kilkadziesiąt tysięcy lat – zgodnie z powolnymi wahaniami orbity, nachylenia osi i kształtu ziemskiej orbity opisanymi przez Milankovicia – lądolody rosły, by potem ustępować w okresach cieplejszych (interglacjałach).
W skali tysięcy lat pojawiały się też łagodniejsze fazy ciepła, np. holoceńskie optimum klimatyczne (około 9–5 tys. lat temu). Wtedy letnie temperatury w Arktyce były o 1–2 °C wyższe niż obecnie, a pokrywa lodu morskiego była wyraźnie mniejsza.
Zjawiska krótkotrwałe – takie jak El Niño, dekadowe oscylacje oceaniczne czy seria dużych erupcji wulkanicznych – mogą doraźnie wzmacniać chłód lub gorąco, lecz ich wpływ jest przeważnie regionalny i przemijający. Dlatego przejazd saniami po Bałtyku nie oznaczał, że morze skuwało lód co zimę: musiało złożyć się kilka sprzyjających czynników, a zima 1657/58 była jedną z najostrzejszych w całym stuleciu.
Okres (orientacyjny czas) |
Obraz klimatu |
Główne czynniki |
---|---|---|
Miocene Climatic Optimum |
Średnio o ~3 °C cieplej niż dziś; Arktyka bez stałego lodu |
Wysokie stężenie CO₂, korzystny układ prądów morskich |
Middle Miocene Cooling |
Spadek temp. o ~3 °C; początek rozrostu lodu Antarktydy |
Spadek CO₂, zmiany cyrkulacji oceanów |
Holocene Climatic Optimum |
Lata w Arktyce do 1–2 °C cieplejsze, mniej lodu morskiego |
Maksimum letniego nasłonecznienia na wysokich szerokościach |
Mała epoka lodowa |
Chłodniejsze zimy w Europie; Bałtyk kilkakrotnie zamarzał |
Słabsza aktywność Słońca, erupcje wulkaniczne, układy oceaniczne |
Cykle glacjał–interglacjał |
Naprzemienne epoki lodowe i ocieplenia |
Zmiany orbity i nachylenia osi Ziemi (cykle Milankovicia) |
Co z tego wynika?
Klimat Ziemi rzeczywiście „oddycha” w różnych rytmach – od krótkich, kilkunastoletnich, po wielomilionowe. Najsilniejsze zmiany, jak epoki lodowcowe czy mioceńskie ocieplenie, rozgrywały się jednak przez tysiące lub miliony lat. Epizody takie jak zamarznięty Bałtyk czy wyjątkowo ciepłe lato w Arktyce mieszczą się w naturalnym spektrum zmienności, ale wyróżniają się tylko wtedy, gdy nałożą się na siebie sprzyjające ku temu czynniki. Zrozumienie tych cykli pomaga odróżnić długotrwałe trendy od pogodowych wyjątków i przypomina, że nasza planeta ma bogatą, złożoną historię klimatyczną.
Dwutlenek węgla w okresie dinozaurów
Warto tu jeszcze przypomnieć, że w okresie panowania dinozaurów – szczególnie w jurze i kredzie (ok. 200–66 mln lat temu) – poziom dwutlenku węgla w atmosferze był znacznie wyższy niż obecnie, sięgając nawet 1000–2500 ppm (dla porównania: obecnie to ok. 420 ppm). Wyższe stężenie CO₂ sprzyjało intensywnemu wzrostowi roślinności, ponieważ rośliny w procesie fotosyntezy pochłaniają dwutlenek węgla, a produkują tlen. Efektem tego była wyjątkowo bujna flora – gęste lasy paproci, sagowców i skrzypów, które dominowały w krajobrazie mezozoiku. Bogactwo roślinnego pokarmu mogło z kolei wspierać rozwój dużych roślinożernych dinozaurów. Co istotne, zwiększona biomasa roślinna przyczyniała się także do wzrostu zawartości tlenu w atmosferze, co tworzyło sprzyjające warunki życia zarówno dla gadów, jak i innych form życia lądowego i morskiego.
Unijne absurdy klimatyczne
Unia Europejska od lat prowadzi ambitną politykę klimatyczną ukierunkowaną na radykalne ograniczenie emisji CO₂, m.in. poprzez system ETS, zakazy rejestracji aut spalinowych czy wymuszanie transformacji energetycznej. Choć działania te przedstawiane są jako konieczność w walce z globalnym ociepleniem, coraz więcej ekspertów, przedsiębiorców i obywateli wskazuje, że polityka ta w praktyce stała się narzędziem realizowania interesów określonych grup biznesowych, a nawet określonych państw. Wielomiliardowe inwestycje w „zielone” technologie, subsydia dla producentów turbin wiatrowych, paneli słonecznych czy samochodów elektrycznych służą przede wszystkim zyskom korporacji powiązanych z unijnymi decydentami. Programy te uderzają natomiast w zwykłych obywateli i lokalny przemysł, podnosząc koszty energii, ograniczając konkurencyjność gospodarki i wywołując społeczne napięcia. Z perspektywy historycznej, przy istnieniu okresów z wyższym naturalnym poziomem CO₂, obecna polityka redukcji dwutlenku węgla wydaje się być nie tylko przesadzona, ale i oderwana od realiów biologicznych oraz ekonomicznych.
Kto na tym korzysta?
Tak zwana polityka klimatyczna Unii Europejskiej, forsowana pod hasłami „zielonej transformacji”, w rzeczywistości znacząco hamuje rozwój gospodarczy i technologiczny Europy. Narzucane limity emisji, obciążenia podatkowe dla przemysłu, likwidacja kopalń i konwencjonalnych elektrowni czy wymuszane regulacje dotyczące transportu i budownictwa skutkują nie tylko wzrostem kosztów produkcji, ale również odpływem innowacyjnych technologii i inwestycji poza kontynent. Na tej sytuacji wygrywają m.in. Chiny, które jednocześnie dominują w globalnym łańcuchu dostaw tzw. zielonych technologii (np. baterii litowych, paneli PV, komponentów turbin), a jednocześnie nie rezygnują z energetyki węglowej i intensywnie rozwijają własny przemysł. W efekcie Europa – zamiast być liderem innowacyjności – coraz częściej staje się zakładnikiem kosztownej ideologii klimatycznej, importując rozwiązania z państw, które same nie stosują się do równie rygorystycznych ograniczeń.
Zenon Witkowski
Źródła: en.wikipedia.org, amsweatherband.org science.nasa.gov