Zanik biblijnej rzeki można obserwować gołym okiem. - Można przez nią prawie przeskoczyć. W innych miejscach nie musisz nawet skakać, możesz ją zwyczajnie przekroczyć. Sięga do kostki. Trudno zobaczyć wodę - opowiada, izraelski dyrektor organizacji Przyjaciele Ziemi Bliskiego Wschodu, Gidon Bromberg.
To jego organizacja zleciła ekspertom przygotowanie specjalnego raportu. We wnioskach badaczy dostaje się i Izraelczykom, i Palestyńczykom. W raporcie padają oskarżenia, że zrzucają ścieki do Jordanu. Walczący o odratowanie biblijnej rzeki naukowcy mają też pewien pomysł. Chcą zasilić Jordan wodami z Jeziora Galilejskiego oraz rzeki Jarmuk, będącej największym dopływem Jordanu.
Co na to Izrael i Autonomia Palestyńska? Obie strony wcale nie kwapią się do współpracy i obwiniają się wzajemnie o fatalny stan rzeki i egoizm w planach wobec Jordanu. Co roku do miejsca działania Jana Chrzciciela pielgrzymuje tysiące chrześcijan. Teraz eksperci od ochrony środowiska zdecydowanie odradzają pielgrzymki. - Kondycja rzeki jest bardzo zła – tłumaczą.
mm/Interia.pl/Swiat.wiemy.eu
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »