W środę Trump spotkał się w Situation Room z doradcami ds. bezpieczeństwa narodowego, by omówić różne scenariusze, w tym uderzenie na podziemny zakład wzbogacania uranu w Fordow . Prezydent stanowczo podkreślił:
„Mogę to zrobić, ale nie muszę. Nikt nie wie, co zrobię”.
W międzyczasie Stany Zjednoczone zwiększyły swoją obecność wojskową w regionie Bliskiego Wschodu, wysyłając kolejne niszczyciele oraz drugi lotniskowiec. Oficjalnie działania służą jedynie wzmocnieniu obrony i ochrony amerykańskich sojuszników (w tym wspierają operacje Izraela), jednak eksperci zaznaczają, że to także forma presji na Teheran.
Izrael prowadzi szeroko zakrojone uderzenia w Iran – „Operation Rising Lion” objęła ponad 1 100 celów, w tym infrastruktury nuklearnej i wojskowej. Iran odpowiedział ostrzałem rakietowym i dronami – według AP, zginęło 24 osób w Izraelu, ponad 600 w Iranie.
Według „New York Times” i Anadolu Agency, Iran zgodził się na rozmowy z USA w sprawie rozejmu i nadzorowania programu nuklearnego – propozycje odbędą się w Genewie lub Omanie, z udziałem ministrów z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii.
Trump w ostatnich dniach wielokrotnie powtarza, że dopuszcza atak do ostatniej sekundy, ale preferuje przymusowe ustępstwa od Iranu. Jego surowe wypowiedzi kontrastują z apelowaniem o dyplomację ze strony europejskich przywódców.