Już sam tytuł artykułu, jaki można znaleźć dziś w „Wyborczej”, jest bardzo wymowny: „Baniocha na rocznicę katastrofy smoleńskiej: odwołane lekcje, przemarsz ulicami, msza”. Oczywiście, gazeta uprzejmie zajęła się wyimaginowanym problemem po donosie rodziców JEDNEGO ucznia, którym przeszkadzają uroczystości w dniu 10 kwietnia. Oburzeni rodzice podkreślają, że są wierzący, ale mimo to przeszkadza im „zmuszanie dzieci” do brania udziału w takich „dwuznacznych praktykach”. Co więcej, prawdziwy skandal polega na tym, że uroczystości odbędą się w kościele, a lekcje– jak rodzice wiedzą „z doświadczenia” - pewnie w ogóle się już nie odbędą. „Jest chyba coś nie tak, gdy opłacani z naszych podatków nauczyciele zamiast na lekcje prowadzą dzieci do kościoła” - żali się w rozmowie z „GW” matka chłopca, która dla jego dobra pragnie zachować anonimowość.

W rzeczywistości, nie jest tak tragicznie, jak to opisują wzburzeni rodzice, bo lekcje się jednak odbędą. Dyrektor szkoły Dariusz Słapek zapewnia w rozmowie z „GW”, że zajęcia absolutnie nie zostały odwołane, a dzieci wyjdą ze szkoły tylko na JEDNĄ godzinę (na Msze o 9:30). Placówkę od kościoła dzieli zaledwie 200 metrów. „Pan burmistrz prosił, żeby nasi uczniowie przyszli ze sztandarem. Zgodziłem się. To kwestia współpracy z organem prowadzącym szkołę” - argumentuje dyrektor.

Wiceburmistrz miejscowości Jan Wysokiński nie zraża się protestami rodziców JEDNEGO ucznia. Uważa, że taki ktoś znajdzie się zawsze. Podkreśla ponadto, że uroczystości 10 kwietnia nie mają charakteru politycznego, ale patriotyczny. Dodaje, że Góra Kalwaria i Baniocha to gmina szczególna, bo dwie osoby stąd zginęły w Smoleńsku. Dlaczego dzieci nie miałyby uczestniczyć w Mszy świętej w ich intencji?

GW” zasiała atmosferę grozy i histerii, że oto biedne dzieci w ogóle nie mają lekcji, bo są zmuszane, by chodzić na Mszę i modlić się za smoleńskie ofiary. To prawdziwy skandal, że nauczyciele biorą pieniądze za prowadzanie dzieci do kościoła. To przecież skrajny przykład upolityczniania szkoły, bo wiadomo Smoleńsk=PiS. Ale już politycznym nie było na przykład zaproszenie Anny Grodzkiej do jednej ze szkół w Rudzie Śląskiej, gdzie posłanka Twojego Ruchu miała promować swoją najnowszą książkę. Miała, bo jak wynika z prasowych informacji na temat wydarzenia, miało ono raczej charakter zamkniętego spotkania z wyborcami (pisaliśmy o tym na Fronda.pl TUTAJ).

Nie mam najmniejszych wątpliwości, która forma „upolityczniania” szkoły jest bardziej szkodliwa...

Marta Brzezińska-Waleszczyk