Słowa te miały paść – tak, jak stwierdził Sikorski – w 2008 roku. Różne jest tylko miejsce, o którym wspomniał Saakaszwili, bo według niego był to Bukareszt.

Tak czy inaczej jest już jasne: Sikorski rzeczywiście coś pomylił, ale nie to, co jest naprawdę istotne. Okazuje się, że polski premier Donald Tusk usłyszał w 2008 roku od prezydenta Rosji, że Ukraina jest zagrożona. I nic nie zrobił.

Saakaszwili powiedział, że Putin mówił mu o tym, że Ukraina nie jest państwem , ale „terytorium”. Sam Donald Tusk powiedział później prezydentowi Gruzji, że usłyszał takie słowa od Putina. Myślał jednak, że to żart. Okazało się jednak, że Putin powtarzał to także przywódcom Węgier i Rumunii.

Według Saakaszwilego powiedział Tuskowi i innym przywódcom wprost: „słuchajcie, podzielimy się Ukrainą”.

Skala kompromitacji Sikorskiego, a także byłego premiera Polski, który konsekwentnie w tej sprawie milczy, osiągnęła już chyba apogeum! 

pac/tvn24.pl