Marek Pyza i Marcin Wikło w materiale „Restauracja rodem ze szpiegowa” analizują:

"Sfrustrowany major Biura Ochrony Rządu podejrzewany o powiązania z Rosjanami plus restauracja znajdująca się pod ich operacyjną kontrolą. Do tego dziennikarz specjalizujący się w przeciekach z rozmaitych służb i tygodnik dramatycznie walczący o przetrwanie, z naczelnym próbującym uciec od gangsterskiej przeszłości. W tle polityczne motywy PSL i Bronisława Komorowskiego. To właśnie ta mieszanka doprowadziła do wybuchu i ujawnienia nagrań kompromitujących ekipę Donalda Tuska".

"Czterdziestokilkuletni oficer BOR, w służbie od piętnastu lat, do niedawna pełnił kluczowe funkcje, był wiceszefem pionu logistyki i szefem Oddziału Profilaktyki Ochronnej i odpowiadał właśnie za zabezpieczenie miejsc, w których pojawiały się chronione osoby — według naszych informacji to on miał stać za nagrywaniem najważniejszych polityków w państwie"- piszą dziennikarze "wSieci".

Dziennikarze przyjrzeli się też szefowi warszawskiej restauracji, który miał usłyszeć od ABW, że w zaskakujący sposób znalazł się przypadkiem w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Czy rzeczywiście przypadkiem? Kolejnym bohaterem dziennikarskiego śledztwa jest… dziennikarz. Piotr Nisztor, główny autor tekstu o podsłuchach, opublikowanego w tygodniku „Wprost”.

W tekście„Restauracja rodem ze szpiegowa” reporterzy „wSieci” wymieniają także listę zbiegów, okoliczności i śladów prowadzących do tych, którzy na aferze podsłuchowej zyskują najbardziej.

Ab/wpolityce.pl