Przemoc na świecie, waga problemu dysproporcji społecznych, pokój między narodami, relacje z innymi religiami czy reformy w Watykanie to tylko niektóre z tematów obszernego wywiadu z Papieżem. Franciszek udzielił go jednemu z najważniejszych dzienników w Hiszpanii, ukazującemu się w Barcelonie La Vanguardia. Dziennikarze rozmawiali z Ojcem Świętym dzień po modlitwie o pokój z prezydentami Izraela i Autonomii Palestyńskiej.

Szczególny akcent położył jednak Franciszek na trudną sytuację wyznawców Chrystusa w wielu miejscach świata. Nasza epoka wydaje się najtragiczniejszą w historii. „Prześladowanie chrześcijan dotyka mnie bardzo mocno jako pasterza Kościoła – powiedział Papież. – Wiem o wielu takich prześladowaniach, nie chcę jednak wyliczać ich tu, by nikogo nie urazić. Gdzieś jest zakazane posiadanie Biblii lub uczenie katechizmu, albo noszenie krzyża... Chcę, by jedna sprawa była jasna: jestem przekonany, że prześladowania chrześcijan dzisiaj są większe niż w pierwszych wiekach Kościoła. W żadnej epoce nie było tak wielu chrześcijańskich męczenników. I to nie jest wytwór wyobraźni, to potwierdzają liczby” – stwierdził Franciszek.

Pytany o to, co Kościół może zrobić, by zmniejszyć istniejące dysproporcje społeczne, Papież sporo miejsca poświęcił analizie globalnej sytuacji społecznej, zwłaszcza dominującej kulturze odrzucenia. Zwrócił uwagę, że światowy system ekonomiczny nie jest dobry. Główną tego przyczyną jest fakt, że w jego centrum nie znajduje się człowiek, ale pieniądz. Popadliśmy zatem w grzech bałwochwalstwa pieniądza – podkreślał Franciszek.

To z kolei powoduje, że ekonomia opiera się na kulturze odrzucenia. Odrzuca się bowiem dzieci, ograniczając przyrost naturalny. Odrzuca się starszych, bo są klasą pasywną, nic nie produkują, są zatem bezużyteczni. Odrzuca się także młodzież przez bezrobocie. Franciszek podkreślił, że jest bardzo przejęty faktem, iż 75 mln młodych Europejczyków nie ma pracy. Nazwał to barbarzyństwem. „Odrzucamy całe pokolenia, aby utrzymać system ekonomiczny, który jest niewydolny, system, który, aby się utrzymać, musi wszczynać wojny, tak jak robiły zawsze wielkie imperia” – ubolewał Ojciec Święty.

Franciszek mówił także sporo o swojej pracy. Przyznał, że to, co wyznacza jego powołanie, ma pewne wymiary proboszczowskie. Ale zaraz dodał, że także czuje się Papieżem. Ten wymiar pomaga mu wykonywać różne rzeczy z większą powagą. Zwrócił uwagę, że jego współpracownicy są profesjonalistami, co pomaga mu na przykład lepiej radzić sobie z protokołem dyplomatycznym.

Dziennikarze zapytali również, czy jest prawdą, że Ojciec Święty ma w gotowości pokój w Buenos Aires. „Tak, w domu dla księży emerytów. Planowałem zostawić arcybiskupstwo pod koniec zeszłego roku, a już wcześniej, gdy skończyłem 75 lat, złożyłem rezygnację na ręce Benedykta XVI. Wybrałem sobie wtedy pokój i powiedziałem: Chcę tu zamieszkać. Pracowałbym jako ksiądz, pomagając parafiom. To miała być moja przyszłość, zanim zostałem Papieżem” – powiedział Franciszek.

philo/Radio Watykańskie