Niemiecki portal dw.de pyta: "Wyobraź sobie jak wyglądałoby podróżowanie po mieście bez znaków drogowych. Czy ludzie poruszaliby się ostrożniej, patrząc na każdego innego uczestnika ruchu, czy wywołałoby to chaos?". No właśnie, jak wyglądałoby takie miasto bez żadnego znaku drogowego i sygnalizacji świetlnej? Odpowiedź przynosi np. holenderska mieście Leeuwarden, gdzie usunięto całą sygnalizację świetlną. W zamian urządono plac zabaw w środku jednej z drogi, co spowodowało ostrożną jazdę kierowców. Pionierem zmiany w ruchu drogowym jest holenderski projektant ruchu Hans Monderman, który stworzył nową metodę usuwania znaków drogowych, sygnalizacji świetlnej, a w niektórych wypadkach także oznaczeń na asfalcie.

Monderman powiedział, że początkowo wprowadzenie świateł okazało się dobrym rozwiązaniem. Jednak stworzyło ono nowy problem – brak płynności ruchu. Obecnie stale rośnie lista miast wprowadzających system opracowany przez Mondermana, który według policyjnych statystyk pozwala zmniejszyć liczbę wypadków oraz upłynnia ruch drogowy.

Podobnie jak w Holandii do rewolucji ruchu drogowego podchodzą Niemcy. Niemieckie miasto Bohmte znalazło się wśród miast, które dołączyły do koncepcji Mondermana. Usuwanie znaków drogowych na terenie Niemiec jest wspierane przez tamtejsze ministerstwo transportu, którego urzędnicy twierdzą, że nadmierna liczba znaków dezorientuje kierowców. „Wiele znaków drogowych jest stawianych tylko ze względu na wymogi ubezpieczenia i nie są konieczne, ponieważ nie dają kierowcom użytecznych informacji.” – powiedział Jörg Hennerkes z ministerstwa. Zapewnienie znaków drogowych jest obowiązkiem gmin, które nie mają w tym umiaru. Obecnie w Niemczech jakiś znak pojawia się średnio co 30,52 m.

Projektant ruchu drogowego Monderman powiedział, że centra miast bardzo zmieniły się przez ruch drogowy – przestrzenie publiczne wykorzystywane w przeszłości jako miejsca spotkań towarzyskich są dziś zdominowane przez ruch. Monderman zaprojektował w Drachten skrzyżowanie bez znaków drogowych, sygnalizacji świetlnej i znaków, które czynią​​ drogi są bardziej niebezpieczne. „Jeśli nie wiesz dokładnie, kto ma pierwszeństwo, masz tendencję do poszukiwania kontaktu wzrokowego z innymi użytkownikami dróg. Automatycznie zmniejszasz prędkość, masz kontakt z innymi kierowcami i jesteś bardziej ostrożny.”

Ciekawe czy jakieś polskie miasto wdroży rozwiązania Mondermana? Takie eksperymenty trzeba promować!

philo/dw.de