„Pytanie o granice zaangażowania Kościoła w sprawy publiczne powraca u nas zawsze, ilekroć znajdujemy się na kolejnym zakręcie historii. Zresztą powraca po obydwu stronach: zarówno wewnątrz Kościoła, jak i wśród innych aktorów życia publicznego. Jedni patrzą wtedy na Kościół z nadzieją i wyczekiwaniem. Inni z nieskrywaną wrogością. Wszystko zależy od ich intencji wobec Kościoła i narodu. Bo o tym, że Kościół w Polsce nie raz odgrywał znaczącą rolę w dziejach i ciągle ją odgrywa, wiedzą chyba wszyscy” - pisze na łamach tygodnika „Idziemy” ks. Henryk Zieliński.

Duszpasterz podkreśla wkład Kościoła w tworzenie zrębów naszej państwowości oraz m.in. fakt, że Kościół wielokrotnie angażował się w obronę niepodległości naszego kraju (by przypomnieć np. powstania narodowe, począwszy od insurekcji kościuszkowskiej, aż po ostatni zryw Solidarności). „Nikt wreszcie nie ma za złe zaangażowania politycznego ojcu Augustynowi Kordeckiemu, broniącemu Jasnej Góry przed Szwedami, księdzu Ignacemu Skorupce, towarzyszącemu młodym żołnierzom w obronie Warszawy przed Armią Czerwoną, biskupom polskim piszącym list do biskupów niemieckich, ani ks. Jerzemu Popiełuszce, który upominał się o godność człowieka w zniewolonej Polsce. W końcu nawet rząd SLD zabiegał przecież o wsparcie Kościoła dla integracji Polski z Unią Europejską i nie widział w tym nic niestosownego. Nie było też szczególnych oporów przed takim zaangażowaniem ze strony przedstawicieli Kościoła” - wskazuje redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”.

Misja Kościoła nie ogranicza się jednak tylko do działań na rzecz konkretnego narodu, bo realizuje się ona wobec ludzi organizujących się w rozmaite wspólnoty. Wśród nich, według duchownego, na  szczególną uwagę zasługują dwie: rodzina i naród. W nauczaniu Kościoła nazywa się je wspólnotami naturalnymi, czyli takimi, których istnienie wpisane jest w samą naturę człowieka – wskazuje duszpasterz.

„Jeśli zatem „człowiek jest drogą Kościoła” – o czym przypominał Jan Paweł II – to w imię szacunku dla natury człowieka analogicznie „drogą Kościoła” musi być rodzina i naród. Czegoś podobnego nie można powiedzieć ani o państwie, ani o partiach politycznych, ani o żadnych organizacjach międzynarodowych. Dlatego Kościół, jak nauczał Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński, zachowując autonomię wobec państwa i partii politycznych, musi być na służbie człowieka, rodziny i narodu. Z tej misji nie może się zwolnić i nie zwalniał się nawet wtedy, kiedy na wiele pokoleń zostaliśmy pozbawieni własnego państwa” - podkreśla ks. Zieliński, przypominając w tym kontekście słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego: „Kościół nie może porzucić narodu”.
„Polskie doświadczenia wskazują także na szczególne sprzężenie zwrotne między Kościołem i narodem. Taka jest bowiem nasza geopolityczna rzeczywistość, że ilekroć pogwałcona była wolność narodu, tylekroć zagrożona była wolność Kościoła w Polsce” - zaznacza duchowny, jako przykład wspominając o prześladowaniu Kościoła katolickiego w zaborze rosyjskim i pruskim, represjach wobec duchowieństwa w czasie hitlerowskiej okupacji i antykościelną politykę zależnych od Moskwy władz PRL.

„Ci bowiem, którzy chcieli zniszczyć nas jako naród, dobrze wiedzieli, jakie znaczenie dla zachowania naszej narodowej tożsamości ma Kościół katolicki i dlatego nie pozwalali mu na swobodną działalność. Utrata narodowej wolności zawsze oznaczała dla nas utratę pełnej wolności Kościoła. Dlatego Kościołowi nie może być obojętna kondycja naszego narodu, ani jego suwerenność. Bo wolny Kościół może być u nas tylko w wolnej Polsce” - konkluduje kapłan.

ed/Tygodnik Idziemy