Rosja będzie sięgać coraz dalej. Gdy nie zaczepia sąsiadów, rozpada się. Polska powinna pomagać Ukrainie, ale rosyjska propaganda skutecznie to blokuje - mówi dr Jerzy Targalski w rozmowie z portalem Niezależna.pl

"Natarcie na taką skalę nie może być przypadkowe, Chodzi o to, że Putin musi przetestować, jak będzie reagował Trump, sekretarz stanu, sztab generalny. Chce zorientować się, jaki jest rozkład sił w ekipie Trumpa" - powiedział Targalski.

"Będzie sprawdzał, do jakiego stopnia ma wolną rękę, a potem będzie żądał więcej za wycofanie się" - dodał.

"Musimy zobaczyć jak będzie reagował Trump. Na razie żadnej większej reakcji nie ma. Było tylko stwierdzenie w ONZ, że Krym ma wrócić do Ukrainy, ale Ameryka na atak w Donbasie unika zdecydowanej odpowiedzi" - wskazał Targalski pytany o reakcję Trumpa.

Targalski wskazywał, że w tym samym kontekście należy rozpatrywać wizytę Putina na Węgrzech.

"Nie jest również przypadkiem wizyta Putina na Węgrzech. W ten sposób Putin demonstruje, że ma sojuszników w Unii Europejskiej, że może destabilizować Basen Karpat. Cały czas patrzy, jak będą reagowały Stany Zjednoczone i jego polityka będzie dostosowana do reakcji ekipy Trumpa" - powiedział.

"Jakakolwiek zwłoka, czekanie przez Trumpa tylko Rosję rozzuchwala. Jeżeli Trump chce, żeby Putin eskalował żądania, będzie udawał, że nic się nie dzieje" - wyjaśnił.

Jak podkreślił Targalski, wszelkie porozumienia między Rosają a USA nie będą mieć tak czy inaczej charakteru stałego. "Pamiętajmy, że mogą to być porozumienia wyłącznie o charakterze tymczasowym. Putin nie zatrzyma się, tylko będzie żądał wciąż więcej. Gdy Rosja wstrzymuje agresję przeciw sąsiadom – rozpada się" - stwierdził.

Pytany, co powinna robić Polska, odparł, że powinna Ukrainę wspierać - ale tego nie zrobi. Wszystko za sprawą sukcesu rosyjskiej propagandy grającej kartą wołyńską. "Polacy powinni popierać Ukrainę, ale oczywiście nie będą tego robić. Operacja Putina i agentury Putina w Polsce, której celem było skierowanie Polski przeciwko Ukrainie odniesie sukces [...]. Potępianie Ukraińców i eskalowanie żądań stało się przedmiotem licytacji w walce o poparcie wyborców. A ta licytacja przekreśla współpracę" - ocenił.

Jak tłumaczył, Polska nie może się domagać rezygnacji z kultu UPA od Ukrainy. Formacja ta, oprócz ludobójstwa dokonanego na Polakach, przez kilkanaście lat walczyła też z Sowietami. Ukraina nie zrezygnuje z pamięci o tej walce; Polacy mogliby jedynie domagać się rozgraniczenia czasowego, ale - jak mówi Targalski - nie są do tego zdolni.

"Większość Polaków będzie grała w rosyjskim teatrze marionetek zadowolona, że może potępiać Ukraińców. A to jest cel strategiczny Rosji, by wszystkie narody regionu walczyły między sobą i pokazały, że nie są zdolne do współpracy. Regionem musi rządzić Rosja jak za komunizmu, wtedy jest spokój i stabilizacja" - zauważył Targalski.

kk/Niezależna.pl