We wtorek w mieście Nanterre policjant zastrzelił 17-letniego kierowcę, który minął kontrolę policyjną i niemal rozjechał pieszego oraz rowerzystę. Wydarzenia te doprowadziły do wybuchu zamieszek w Nanterre i na innych przedmieściach Paryża. Ostatniej nocy podpalono kilka komisariatów, merostwa, szkoły, biblioteki, dworce, autobusy, ponad 40 samochodów, salony samochodowe i restauracje sieci McDonald's. We Fresnes grupa zamaskowanych sprawców zaatakowała więzienie. Rannych zostało 150 policjantów.

Dziś po południu ulicami Nanterre przeszedł biały marsz, którego uczestnicy domagali się „sprawiedliwości dla Nahela”. Przed prefekturą Hauts-de-Seine doszło do utarczek, a policja użyła gazu łzawiącego.

Prezydent Emmanuel Macron zwołał w resorcie spraw wewnętrznych międzyresortową jednostkę kryzysową.

- „Ostatnie godziny były naznaczone scenami przemocy wobec komisariatu policji, ale także szkół, ratuszów, a więc zasadniczo wobec instytucji i Republiki Francuskiej”

- powiedział.

- „Są one nieuzasadnione”

- dodał.

Szef MSW Gerald Darmanin ogłosił mobilizację 40 tys. policjantów w całym kraju. W samym Paryżu rozruchy ma dziś tłumić 5 tys. funkcjonariuszy.

- „Wczoraj mieliśmy 9 tys. policjantów i żandarmów, dziś wieczorem będzie ich 40 tys., a tylko w Paryżu 5 tys. Będą oni dysponować środkami technicznymi i technologicznymi do zwalczania zamieszek, przeprowadzania aresztowań i przywracania porządku republikańskiego”

- poinformował.