Pewnie, każdy z was słyszał już o ogromnych rosyjsko-białoruskich manewrach wojskowych pod kryptonimem „Zapad”. Co Rosjanie cwiczą na tych manewrach? Więc, żeby to zrozumieć, wystarczy tylko zamienić pierwszą literę z „Z” na „N” i mamy wszystko jasne – „Napad”.


Niestety, Europa nie rozumie, że stoi przed poważnym wyzwaniem, ponieważ jest uspokojona przez rosyjską propagandę i ukołysana iluzją własnego bezpieczeństwa. Nadmierna biurokracja, przerośnięty pragmatyzm i pacyfizm nie sprzyjają właściwej ocenie sytuacji. Europejczycy nie zdają sobie sprawy, że w Donbasie Putin walczy nie tylko przeciwko Ukrainie, lecz przeciwko całej Europie.

Wybitny polski sowietolog i działacz ruchu prometejskiego Włodzimierz Bączkowski dowodził, że Zachód nie potrafi skutecznie przeciwstawiać się Moskwie, bo błędnie uważa ją za podobne do siebie państwo europejskie.

Według Bączkowskiego Rosja jest powierzchownie powleczonym europejskością państwem azjatyckim, czerpiącym strategię wojenną od Czyngis-chana i Chińczyków. Tak więc źródłem siły Moskwy „nie jest normalny w warunkach europejskich czynnik siły militarnej, lecz głęboka akcja polityczna, nacechowana treścią dywersyjną, rozkładową i propagandową”. Dopiero gdy podbijane państwo było wystarczająco osłabione i niezdolne do obrony, następował „tryumfalny marsz hordy, która, mordując bezbronnych, robi wrażenie surowego, klasycznego typu wojska”.

Do realizacji rosyjskiej strategii geopolitycznej zaangażowano ogromne środki finansowe, materialne, instytucjonalne i ludzkie. Na Zachodzie pracuje rozbudowana sieć agentów wpływu, którzy w interesie Rosji (i za rosyjskie pieniądze) sieją nienawiść międzyetniczną, wywołują spory historyczne oraz terytorialne.

Coraz mocniej szaleje kremlowska propaganda. W celu rozbicia jedności Zachodu liczne media, organizacje społeczne, partie polityczne i ośrodki analityczne szerzą rosyjską propagandę nienawiści, antyliberalizmu, antyamerykanizmu, antysemityzmu oraz neomarksizmu i nacjonalizmu. „Kremlowska armia trolli” atakuje polską sieć. Kukiełki Kremla do utraty tchu wybielają Putina i jego agresywną politykę. „Rosja nie zagraża. Rosja jest zagrożona. Jest nieustanna agresja NATO przeciwko Rosji” – z maniakalnym i bezczelnym uporem twierdzi Janusz Korwin-Mikke. Taką retorykę słyszymy na co dzień z ust polityków, politologów, ekspertów i dziennikarzy zjednoczonych wspólnym celem: rehabilitacją agresywnej polityki Kremla.

Udział w globalnej gospodarce stworzył Rosji możliwość psucia Europy od wewnątrz. Korzystając z zachodniej otwartości, Gazprom przekupił całą grupę czołowych ekspertów, przedsiębiorców i polityków europejskich. Kreml dołożył wszelkich starań, żeby Europa stała się bezzębna, bierna i ospała. Ta strategia okazała się bardzo skuteczna.

Moskwa kupuje partie i polityków charakteryzujących się nadmiarem prowincjonalnej mentalności i brakiem strategicznego myślenia. Wielbiąc rosyjskiego złotego cielca, nie zdają sobie sprawy, że mogą się stać następną ofiarą krwawego imperium zła. Nie rozumieją, że są karmieni do uboju…

W swoich pracach Bączkowski przytaczał książkę „Operacja warszawska” carskiego, a następnie sowieckiego dowódcy Borysa Szaposznikowa, który twierdził, że najważniejsze jest, by – zgodnie z rosyjską szkołą – wroga „spreparować”, tak żeby go można było „gołymi rękami wziąć” – „szapkami zakidat”.

Właśnie ta strategia jest kontynuowana przez Moskwę do dziś. Po upadku Związku Sowieckiego władze Rosji zachowały wierność carskiej i bolszewickiej tradycji prowadzenia wojny. Przez 25 lat spadkobiercy KGB w Rosji powoli, ale systematycznie przygotowywali się do odwetu. Moskwa nieustannie kontynuowała działalność wywrotową przeciwko Zachodowi. Zimna wojna tak naprawdę nigdy się nie skończyła…

Amerykański wojskowy analityk dr Phillip Petersen twierdzi, że: Manewry Zapad posłużą przećwiczeniu inwazji na kraje bałtyckie i Polskę. Z kolei, poważne urzednicy i analitycy NATO twierdzą, że rosyjsko-białoruskich manewrach Zapad-2017 uczestniczy ok. 100 tys. wojskowych, uzbrojonych m.in. w 700 pojazdów bojowych, systemy rakietowe, myśliwce i bombowce. Wojskowi NATO twierdzą, że będą to największe ćwiczenia wojskowe FR przy granicach zachodnich.

Przypomnijmy, że Amerykańska agencja analityczno – wywiadowcza Stratfor, specjalizująca się w prognozach geopolitycznych opublikowała kolejny raport, w którym prognozuje, że rozpoczynające się za 3 tygodnie manewry „Zapad-2017” są preludium większego konfliktu z NATO.

Według poprzednich szacunków ekspertów, tworzone rosyjskie ugrupowanie do 2020 roku będzie całkiem przezbrojone i gotowe do zmasowanej inwazji na sąsiadujące kraje. Sądząc po składzie zjednoczeń wojskowych i tworzonej dla nich infrastrukturze, planowana głębokość inwazji w granicach 500 km.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy. Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził: „Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”. Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie. „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Dlatego warto pomyśleć o ewentualnych scenariuszach na najbliższą przyszłość.

Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Przyczyną tej tragedii było niepowodzenie we wdrażaniu strategii Józefa Piłsudskiego, któremu nie udało się stworzyć silnego sojuszu geopolitycznego w regionie międzymorza bałtycko-czarnomorskiego, co w końcu spowodowało kolejny rozbiór Polski przed II wojną światową. Powinniśmy wyciągnąć wnioski z przeszłości. Mamy obowiązek uniemożliwić powtórkę tego tragicznego scenariusza.

„Europa nie ma przyszłości bez Ukrainy” – zauważył Timothy Snyder, specjalista z zakresu historii Europy Środkowej i Wschodniej, profesor Yale University.

Jeśli społeczność międzynarodowa pozwoli Putinowi zdestabilizować i przejąć kontrolę nad 45-milionowym europejskim krajem, to cały system międzynarodowego bezpieczeństwa zawali się jak domek z kart, a Europa znajdzie się w cieniu brutalnego barbarzyńskiego despotyzmu. Imperium Zła ponownie wydostanie się z mroku niepamięci, a świat pogrąży się w ciemnym okresie chaosu, konfliktów oraz poważnych wyzwań i zagrożeń dla globalnego bezpieczeństwa…

Jagiellonia.org