Profesor Bieleń zapytany o to, co doradziłby Polsce w kontekście wojny na Ukrainie, powiedział: "byłoby dobrze, gdyby polskadyplomacja nie przegapiła szansy, jaką daje możliwość otwarcia nowej karty dialogu z Rosją. Na Zachodzie pojawiają się już sygnały, że różne siły politycznei gospodarcze starają się odwrócić ryzyko konfliktu, na którym tracą wszystkie strony. Jeśli Polska rzeczywiście chce odzyskać swoją wiarygodność w Europie Wschodniej, powinna powrócić do myśli Jerzego Giedroycia i zrównoważyć swoją aktywność wobec Ukrainy inicjatywnością wobec Rosji, przede wszystkim na rzecz powrotu do normalności. To wielka szansa dla nowego ministra spraw zagranicznych". 

Bieleń podważa również politykę geopolityczną jaką prowadził śp. Lech Kaczyński: "Polska po 1989 roku nigdy nie dokonała diagnozy, z której wynikałyby jednoznaczne priorytety związane z polityką wobec Rosji. Zawsze była to polityka warunkowana, a to "dwutorowością" (równoległym porozumiewaniem się z Moskwą i stolicami republik zmierzających do niepodległości), a to postępem transformacji, a to afiliacjami z Zachodem. Nigdy nie określono podstaw preferencji proukraińskich czy progruzińskich, przyjmując raczej intuicyjnie słuszność takich wyborów ze względu na ich antyrosyjski wydźwięk. Polska nie dopracowała się spójnej polityki wschodniej, choć były ku temu realne przesłanki".

Dziś takie wypowiedzi mogą świadczyć o jednym: albo prof. Bieleń jest tzw. użytecznym idiotom, albo po prostu agentem wpływu, który ma za zadanie podważać wszelką proukraińską politykę Polski. I chyba druga opinia jest bardziej zasadna, gdyż Bieleń w rozmowie z Interia.pl mówi coś takiego: "Rosja jest zbyt istotnym uczestnikiem w grze międzynarodowej, aby ją można było pozostawić na boku, zmarginalizować czy zlekceważyć. Współpracy z Rosją nie można też w nieskończoność uzależniać od postępów procesów demokratyzacyjnych, bowiem nie zmieni się ona z dnia na dzień i nie zacznie natychmiast - jak tego chcą jej krytycy - stosować się do standardów zachodnich".

Reasumując. prof. Bieleń chce by Polska przyłączyła się do Rosji w sprawach gospodarczych i strategicznych. Czyli co? Polska ma zaatakować Ukrainę? Widać, że w Polsce coraz więcej budzi się "śpiochów" Putina!

mark/Interia.pl