"Mam żal do mojego Kościoła. Obawiam się, że będzie w tym wszystkim wielkim przegranym. Bo przecież "Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w moje imię, ja jestem pośród nich" [Mt. 18, 20]. Czy zatem przy obecności Chrystusa może nam coś grozić?" - pisze na łamach "Telewizji Republika" prof. Aleksander Nalaskowski z UMK w Toruniu.


"Sacrum Eucharystii i Uwielbienia przegrało z profanum zakazu zgromadzeń. Teraz to Sanepid decyduje czy spotkamy Jezusa, czy nie?" - pyta Nalaskowski.


"Jak skwapliwie i masowo przestaliśmy wierzyć, że "Gdzie dwóch lub trzech...". Czy wobec tego naprawdę wierzymy w Zmartwychwstanie, Paruzję, Sąd Ostateczny? Jeśli jednocześnie czmychamy z kościołów, bo się boimy" - dodaje.


"Kapłani odprawiając msze do pustych ław, też się boją tak, jakby nie słyszeli o bł. Wicku Frelichowskim, bo on w Dachau nie był kapłanem na przyszłość”, był kapłanem na „teraz”. I teraz kapłani też są „na teraz”! A nie na wtedy gdy zaraza ustanie" - zauważa.


Nalaskowski wskazuje, że jego małżonka oglądała niedawno transmisję jakiejś Mszy świętej i widząc pusty kościół powiedziała: "Tak się spełnia marzenie ateistów". Toruński profesor obawia się, że ludzie już nie wrócą do kościolów, zostaną przy telewizorach. "I co, <Jezu ufam Tobie> też już nieaktualne?" - pyta na koniec.

bsw/telewizjarepublika.pl