Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opisuje serię samobójstw księży w Polsce. Zapytuje, czy biskupi zamierzają zrobić coś z tym problemem, czy też raczej, tak jak w przypadku lustracji, będą tylko udawać, że problemu nie ma.

 

W tekście opublikowanych na łamach RMF24.pl ks. Isakowicz-Zaleski przypomniał, że kilka lat temu zajął się problemem samobójstw księży w diecezji tarnowskiej. Tam w krótkim czasie życie odebrało sobie aż siedmiu kapłanów. "Najbardziej spektakularnym wydarzeniem było samobójstwo księdza proboszcza i kustosza Bazyliki Kolegiackiej św. Małgorzaty w Nowym Sączu, który bezpośrednio po wizycie u biskupa powiesił się w swoim pokoju na plebani" - wspomina kapłan.

Jak kontynuuje, biskupi w ogóle na to nie zareagowali. On osobiście napisał kika felietonów, ale hierarchia postanowiła problem przeczekać; więcej nawet, pisze ks. Isakowicz, bp Wiktor Skworc, ówczesny ordynariusz tarnowski, jeszcze awansował i został arcybiskupem katowickim.

Samobójstwa w Kościele tymczasem trwają dalej. Ks. Isakowicz pisze o tych, do których doszło w ostatnim roku.

- zabił się 39-letni profesor seminarium z Włocławka; wcześniej w tej samej diecezji próbę samobójczą podjął inny ważny duchowny;
- w Łomży zabił się 21-letni kleryk;
- w Krakowie zabił się 25-letni kleryk;
- w Kotuniu życie odebrał sobie 39-letni wikary;
- w Nowym Sączu 51-letni jezuita wystrzelił sobie w usta z broni palnej na dziedzińcu klasztoru.

Ks. Isakowicz-Zaleski pisze, że te tragiczne wydarzenia mają szereg głębokich przyczyn. Jego zdaniem są to:

- brak odpowiedniej selekcji kandydatów do święceń i ślubów zakonnych;
- słaba, cukierkowo-ptysiowa formacja w seminariach;
- feudalne relacje między przełożonymi a podwładnymi;
- brak zainteresowania biskupów i wyższych przełożonych zakonnych o kapłanów i zakonników z problemami;
- brak ośrodków wsparcia dla duchownych;
- patologie w strukturach, w tym coraz większe wpływy homoseksualistów oraz tzw. zielonoświątkowców.