Papież odprawił poranną Mszę w kaplicy Domu św. Marty. W homilii nawiązał do opisanego w Ewangelii zmieszania uczniów Jezusa słyszących, że zostanie On „wydany w ręce ludzi”. Jak zaznaczył, jest to znamienna postawa zabobonnego lęku przed nieznanym niebezpieczeństwem, „o którym lepiej zamilczeć”, albo nawet „lepiej go nie rozumieć, niż zrozumieć prawdę”. A przecież chodzi o prawdę Krzyża, bez którego nie ma zbawienia. Ta prawda przestrasza nas nawet w dziele ewangelizacji - tłumaczył Ojciec Święty. 

„Każdy z nas może pomyśleć: «A co ze mną będzie? Jaki będzie mój krzyż?». Tego nie wiemy. Nie wiemy, a jednak przyjdzie. Musimy prosić o łaskę, by nie uciekać ze strachem od krzyża, gdy ten nadejdzie. Bo taka jest prawda, że to nas przestrasza. A przecież pójście za Jezusem właśnie tam wiedzie. Przypominają mi się ostatnie słowa, jakie Jezus wypowiedział do Piotra nad Jeziorem Tyberiadzkim po owej pontyfikalnej koronacji: «Czy Mnie miłujesz? Paś baranki Moje!». Te ostatnie słowa brzmiały: «Poprowadzą cię, dokąd nie chcesz». To jest obietnica Krzyża. Najbliżej Jezusa na krzyżu była Jego Matka, mama. Dzisiaj, w dzień, gdy Jej wstawiennictwa szczególnie wzywamy, byłoby dobrze prosić Ją o łaskę może nie oddalenia lęku, bo lęk przed Krzyżem powinien przyjść, ale o łaskę, by się nie przestraszyć i nie uciec od Krzyża. Ona tam była i wie, że trzeba stać blisko Krzyża” – powiedział Papież.

MBW/Pl.radiovaticana.va