Matthew Shepard, wówczas 22-letni, został w październiku 1998 roku niezwykle brutalnie zamordowany. Bardzo szybko pojawiły się podejrzenia, że motywem zabójstwa była nienawiść do homoseksualizmu mężczyzny. Mordercy zachęcili go do wyjścia z baru, w którym przebywał, następnie wywieźli poza miasto i przywiązali do napotkanego ogrodzenia. Bili go i torturowali, a potem – jeszcze żywego – pozostawili by umarł. Z powodu okoliczności zgonu, śmierć Shepharda przyrównywano nawet do ukrzyżowania Jezusa Chrystusa.

W bardzo krótkim czasie Shepard stał się ikoną ruchu homoseksualnego, tak w USA jak i na całym świecie. New York Times sugerował wówczas, że zamordowany stał się takim reprezentantem homoseksualistów, jakiego ci od dawna potrzebowali – młodym, przystojnym i niewinnym.

Rodzice Sheparda stali się z kolei szeroko znanymi działaczami na rzecz homoseksualizmu; współpracowali z ONZ a niedawno odbyli także podróż po stolicach Europy, wspieraną przez rząd USA.

Jednak narracja rodziców zamordowanego była od początku poddawana w wątpliwość. Krytyk społeczny Camille Paglia twierdziła np., że Matthew Shepard zajmował się męską prostytucją i mógł zostać zabity ze względu na jakieś problemy w półświatku. Z kolei detektywi oznajmili, że cała sprawa była powiązana raczej z narkotykami niż z homoseksualizmem.

Nowe światło na całą sprawę rzuca książka, której premiera odbędzie się 1. października.  Jej autor, gejowski dziennikarz Steven Jiminez, już wiele lat temu przeprowadził szereg wywiadów w miasteczku Laramie, gdzie zginął Shepard, zbierajac materiał do filmu o jego życiu i śmierci.

W książce „Book of Matt”, autor podaje, że mieszkańcy miasteczka Sheparda dobrze wiedzieli, iż ten był zamieszany w narkotykowy półświatek. Co więcej, mógł on okazjonalnie sam sprzedawać narkotyki. Znał także swoich zabójców, z którymi miał uprawiać seks.

Wcześniej utrzymywano, że Shepard w ogóle nie znał morderców, którzy weszli do baru Fireside, w którym przebywał, i namówili go do wyjścia na zewnątrz.

Steven Jiminez spekuluje w książce, że „ikona” zginęła bo miała przy sobie nową działkę meta-amfetaminy, której chcieli od niego jego znajomi. W dodatku główny prowodyr zabójstwa, Aaron McKinney, miał być w feralnym dniu na potężnym głodzie meta-amfetaminowym i ze względu na to miał być skłonny do wręcz maniakalnej przemocy.

Pozostaje czekać, czy publikacja książki zburzy wizerunek Sheparda jako niewinnej ofiary dyskryminacji. Ruchowi homoseksualnemu ciężko będzie stawiać na piedestale człowieka, który być może zginął przez narkotyczny głód swoich partnerów seksualnych. Rzecz jest tym ważniejsza, że to właśnie zabójstwo Sheparda miało największy wpływ na amerykańską legislację w sprawach „przestępstw nienawiści” względem osób homoseksualnych.

PCh/c-fam.org