Kulminacją działalności Polskiego Państwa Podziemnego było Powstanie Warszawskie. Co najmniej 50 tys. żołnierzy i oficerów, rzeczywista reprezentacja wszystkich liczących się sił społecznych i politycznych Polski Podziemnej – od skrajnej prawicy po komunistów – około pół miliona mieszkańców stolicy objętych działaniami powstańczymi oraz kilkanaście wsi na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej – tzw. Niepodległa Republika Kampinoska – przez 63 dni stanowili wspólnie walczącą jedność.

Po raz pierwszy, po pięciu latach okupacji, na opanowanych przez Powstańców terenach zaczęła funkcjonować Wolna Polska.

Najpierw ujawniła się armia, której koszarami były rodzinne domy, natychmiast za wojskiem wyszły z podziemia struktury cywilne Delegatury Rządu na Kraj. Ujawniły się i rozpoczynały urzędowanie legalne władze Rzeczypospolitej: już 1 sierpnia w warszawskim Ratuszu przy placu Teatralnym podjął urzędowanie Okręgowy Delegat Rządu na m. st. Warszawę Marceli Porowski ps. „Sowa”.

W kolejnych dniach rozpoczęto organizowanie aparatu terenowego, w skład którego wchodziły najważniejsze dla walczącego miasta instytucje zajmujące się aprowizacją – zaopatrując ludność w żywność, przede wszystkim ze zdobytych magazynów niemieckich, bezpieczeństwem, opieką społeczną i zdrowiem, obroną przeciwlotniczą i przeciwpożarową, pracą – zapewniając funkcjonowanie ważnych dla mieszkańców zakładów jak np. elektrowni na Powiślu, wydawaniem prasy – dostarczając informacji o działaniach w poszczególnych dzielnicach, ale także publikując komunikaty o zaginionych i poszukujących kontaktu bliskich, poczta zapewniająca kontakt ludności pomiędzy dzielnicami, sądownictwo i służby zajmujące się pogrzebami.

Nawiązano łączność z Władzami Naczelnymi Państwa w Londynie, wydawano i prezentowano publicznie najważniejsze akty prawne, Polskie Radio nadawało codzienne audycje korzystając z akowskiej radiostacji „Błyskawica”.

Fenomen organizacyjny, jakim okazały się władze cywilne i wojskowe, nie przyniósłby jednak spodziewanych rezultatów bez determinacji i poświęcenia cywilnych mieszkańców miasta. To właśnie lud Warszawy nie tylko spontanicznie wspierał akcje militarne i budowę barykad, ale także zakładał komitety domowe, troszcząc się o pozostawione mienie współlokatorów, tworzył podwórkowe kuchnie polowe i schrony piwniczne, zdobywał najpotrzebniejsze lekarstwa i wodę z nielicznych studni, opiekował się rannymi i zagubionymi dziećmi, organizował pochówki na trawnikach, skwerach i placach, a wreszcie stworzył atmosferę wdzięczności i uznania dla Powstania.

To waśnie mieszkańcy stolicy 1 sierpnia 1944 r. powiedzieli „tak” i wsparli zryw dwudziestolatków z biało-czerwonymi opaskami na ramieniu, to także oni, razem wojskiem i władzami cywilnymi, wykazali się niezwykłą postawą moralną, aż do ostatniego dnia, który okazał się dniem straszliwej klęski.

Niemcy zgotowali walczącemu miastu prawdziwe piekło, które przechodziły kolejno niemal wszystkie dzielnice: Wola, Ochota, Starówka, Powiśle, Czerniaków, Mokotów i Żoliborz, aż do upadku Śródmieścia Północ i Południe, a z nim całego Powstania.

Codziennością stały się naloty, ostrzał artyleryjski, egzekucje publiczne, masakry szpitali polowych, używanie warszawiaków jako „żywych tarcz” dla czołgów, okrutne gwałty na kobietach, duszenie gazem z karbidu powstańców przedzierających się kanałami, aż do wygnania pozostałych przy życiu, totalnego obrabowania i zgruzowania stolicy.

Lato 1944 r. było z jednej strony szczytowym momentem działalności struktur Podziemnych, z drugiej zaś strony właśnie wtedy rozpoczął się straszliwy ich upadek. Pozostający w konspiracji, pomimo rozwiązania się wielu struktur Polskiego Państwa Podziemnego, przeszli do historii pod nazwą „Żołnierze Wyklęci”. Ginęli w obławach i od strzału w tył głowy w kazamatach UB jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Ich szczątki, których miejsca pochówku były tajne, odnajdywane są do dnia dzisiejszego. W lecie ubiegłego roku ekipa złożona z historyków z IPN oraz archeologów, antropologów i medyków sądowych, kierowana przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka wydobyła ponad sto ciał na terenie kwatery „Ł” na warszawskich Powązkach Wojskowych. Jedynie część z nich udało się zidentyfikować.

Inni, którym udało się przeżyć, skazani zostali na wieloletnie więzienia, łamano im życia i kariery. Jeszcze inni próbowali „żyć normalnie”, ale długo spotykały ich szykany i upokorzenia.

Pytanie nasuwa się samo: Czy było warto ? Czy trud walki obarczony takimi ofiarami opłacił się ?

Odpowiedzią na nie niech będzie osobliwy dokument – list gen. Leopolda Okulickiego do Józefa Stalina, sporządzony w więzieniu i wysłany po procesie, prawdopodobnie we wrześniu 1945 r. Oto jego fragment:

Do Prezesa Rady Ministrów ZSRR, Pana Marszałka J. W. Stalina w Moskwie.

Postawa Narodu polskiego w ciągu przeszło pięcioletniej, nieprzerwanej walki z Niemcami była wspaniała. Mimo ogromnych ofiar i strat żadnych kompromisów i żadnej współpracy z wrogiem.

Długoletnia konspiracyjna walka prowadzona w ciężkich warunkach wyrobić musiała i wyrobiła specjalny typ wysoce ideowych i twardych pracowników. Największym dorobkiem pracy konspiracyjnej są ludzie ideowi, zaprawieni do walki o wolność.

Nowe pokolenie wyrosłe, i politycznie, i krytycznie dojrzałe w czasie wojny, jest najzdrowszą i najbardziej wartościową częścią Narodu (…)

Elżbieta Berus-Tomaszewska, Jerzy Tomaszewski

*Tekst jest fragmentem książki "Walcząca Warszawa 44" (Wydawnictwo AA, Kraków 2014)

Kluczowym tematem tej publikacji jest Powstanie Warszawskie przedstawione w fotoreportażu korespondenta i sprawozdawcy z ramienia Delegatury Rządu na Kraj i Komendy Głównej Armii Krajowej – Jerzego Tomaszewskiego.

Terenem jego działania objęte były dzielnice: Powiśle, Śródmieście (Północ i Południe) i bliska Wola. Powierzone mu zdania wykonywał od 1 sierpnia do 6 września 1944 roku – do dnia, w którym został ranny i aresztowany przez Niemców.

Z rozkazu, który otrzymałem 1 sierpnia 1944 roku zapamiętałem trzy podstawowe zasady – wspomina Jerzy Tomaszewski – fotoreporter wojenny musi być wszędzie, a najczęściej na pierwszej linii frontu, filmy muszą być wywoływane możliwie natychmiast po zrobieniu zdjęć, negatywy chronić w pierwszej kolejności przed własnym życiem.

Rozkaz wykonał celująco. W czasie 36 dniowej służby powstańczej wykonał około 2000 zdjęć i przekazał kilkadziesiąt stron meldunków. Wiele z nich publikowała prasa powstańcza, a także radio BBC. Bohaterami fotografii są żołnierze, przeważnie jego rówieśnicy, sanitariuszki i łączniczki, ludność cywilna, powstańcze groby, palone miasto. Źródłem informacji zawartych w dzienniku była ludność cywilna i Powstańcy, których spotykał codziennie w czasie wędrówek po walczącej Warszawie. Informacje, podobnie jak nastroje, zostały wiernie zarejestrowane. Reporterską służbę Jerzy Tomaszewski zakończył 6 września. Ostatnie zdjęcia wykonał ciężko ranny w bramie rodzinnego domu przy ulicy Tamka na Powiślu. To one najdobitniej oddają tragedię upadającego Powiśla.

Oprac. MaR