Zestrzelenie malezyjskiego samolotu przez służby rosyjskie nie było pomyłką, ale starannie zaplanowaną akcją, która stanowi element rosyjskiej strategii wasalizacji Europy – pisze Jerzy Targalski na łamach „Gazety Polskiej”. Jego zdaniem Kreml zamierza uczynić z Niemiec narzędzie swojej polityki najpierw wobec Ukrainy, a później wobec Europy Kontynentalnej, którą chce oderwać od sojuszu z USA.

Jerzy Targalski ocenia, że Rosja koniecznie potrzebuje wasalizacji Europy, co zagwarantuje jej „dalszy eksport ropy i gazu” i zapewni zniwelowanie „rewolucji technologicznej” polegającej na pozyskiwaniu energii z łupków i hydratów metanu. Moskwa pragnie uzależnić Europę od swoich dostaw energetycznych, co pozwoli jej na polityczne podporządkowanie Starego Kontynentu.

„Z tego punktu widzenia awantura krymska była tylko instrumentem uzależnienia Ukrainy, a skoro się to nie udało, rolę tę ma odegrać podporządkowanie wschodniej części kraju. Cała zaś operacja ukraińska stanowi jedynie narzędzie osiągnięcia celów w Europie” – pisze Targalski.

Jego zdaniem Rosja planuje zmusić Ukrainę do zawieszenia broni poprzez nacisk ze strony Berlina. W przeciwnym wypadku utraci zdobycze terytorialne na wschodzie i „cała operacja ukraińska zakończy się klęską”.

Kryzys polityczny i nałożone na Rosjan sankcje zaczynają być dotkliwe. Targalski przytacza dane, według których od marca do 17 lipca Rosjanie sprzedali w tym roku obligacje za niespełna 5,4 mld dol. Rok temu w tym samym okresie uzyskali ze sprzedaży 21 mld. dolarów. Moskwa chce więc powstrzymać Europę od przyłączenia się do sankcji nakładanych na nią przez Stany.

W tym celu Rosjanie zamierzają wykorzystać konflikt izraelsko-palestyński. „Rozpętanie wojny [na Bliskim Wschodzie – red.] wszystkich ze wszystkimi ma związać Obamie ręce i pozostawić sprawę Ukrainy w rękach rosyjskich i niemieckich” – pisze Targalski. Kreml ma nadzieję, że Kijów, bez wsparcia Stanów, podda się dyktatowi niemieckiemu, który został wyreżyserowany w Moskwie.

Plan, który zrealizowano teraz na Ukrainie zestrzeliwując malezyjski samolot, według Targalskiego przećwiczono już przy okazji Smoleńska. „Teraz przekaz wewnętrzny dla elit unijnych, zwłaszcza gospodarczych, był prosty: „Możemy zabić każdego, kiedy chcemy i gdzie chcemy, więc po co wam to, lepiej róbcie z nami interesy, a zamiast trupów będziecie mieli kasę” – pisze publicysta.

Jego zdaniem Kreml ma zamiar uczynić z Donbasu „zarzewie nieustannych konfliktów, które Rosja mogłaby uruchamiać w dowolnym momencie, by rozgrywać Europę w myśl zasady: „Oddajcie nam Ukrainę, to będzie spokój”. A potem przyszłaby kolej na inne kraje. Raz bowiem udany szantaż można powtarzać, a kolejne ustępstwa pogłębiałyby zależność od Rosji”. 

Cały tekst można przeczytać w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”.

pac/niezalezna.pl