Konflikt ks. Wojciecha Lemańskiego z kurią warszawsko-praską wchodzi na kolejny etap. W poniedziałek duchowny zawiózł abp Henrykowi Hoserowi pisemną prośbę, by ten odstąpił od wszczętej procedury odwołania go z urzędu proboszcza parafii jasienickiej. Była to odpowiedź na wezwanie metropolity, by ks. Lemański „sam zrezygnował z urzędu proboszcza”.

Ks. Lemański rezygnować nie zamierza, a wspiera go część parafian z Jasienicy. Przedstawiciele Rady Parafialnej w Jasienicy 17 czerwca złożyli w kurii warszawsko-praskiej list adresowany do abp Hosera z prośbą, by nie odwoływał ich proboszcza.

My, Rada Parafialna reprezentująca wspólnotę parafialną, nie dostrzegamy w działalności i posłudze księdza Wojciecha Lemańskiego działań przynoszących szkodę naszej społeczności. Dostrzegamy natomiast liczne owoce dotychczasowej pracy. Posługa kapłańska księdza proboszcza w parafii zaspokaja nasze oczekiwania i odpowiada naszym potrzebom duchowym. Także potrzeby materialne naszej wspólnoty są zaspokajane w miarę naszych potrzeb i naszych możliwości” - czytamy w liście wiernych z Jasienicy.

Parafianie ks. Lemańskiego zwracają się do abp Hosera z prośbą o pozostawienie ks. Wojciecha na stanowisku proboszcza. Nie chcą też powołania funkcji administratora, do czasu rozstrzygnięcia odwołań złożonych przez zbuntowanego kapłana.

Przedstawiamy tę prośbę obawiając się negatywnych skutków tak niekonsultowanej z nami i innymi mieszkańcami naszej parafii zmiany na stanowisku proboszcza (...). Znając mieszkańców Jasienicy obawiamy się gwałtownej reakcji z ich strony na próbę odwołania naszego proboszcza” - ostrzegają w liście do abp Hosera parafianie. Na koniec jednak deklarują „posłuszeństwo ostatecznej decyzji Kościoła w tej sprawie”.

List podpisało 1312 parafian z Jasienicy. Na Facebooku funkcjonuje także profil „O prawo głosu ks. Lemańskiego”, który liczy sobie także ponad 1300 użytkowników. To właśnie na tym profilu, za zgodą Rady Parafialnej, opublikowane zostało pismo do abp Hosera. Parafianie rozważają tam także możliwość zgłoszenia ks. Lemańskiego do konkursu „Proboszcz Roku”. Jak zapewniają, idea powstania ich strony jest „wywołana serdeczną potrzebą wsparcia księdza Wojciecha Lemańskiego w trudnych chwilach, których doświadcza”.

Administratorzy strony (wolontariusze, „na których bezinteresowne działania nie ma wpływu ani ksiądz Wojciech Lemański, ani żadna grupa społeczna, organizacja czy instytucja”) stawiają sobie trzy cele: rozpowszechnianie apelu o zaprzestanie naruszania prawa ks. Lemańskiego do swobodnych wypowiedzi i ich publikacji w mediach, rozpowszechnianie informacji na temat przyczyn sytuacji, w jakiej znalazł się proboszcz z Jasienicy oraz przyłączenie się do protestu parafian, którzy „od kilku lat starają się uzyskać od władz kościelnych w diecezji warszawsko-praskiej wyjaśnienie powodów nękania ich proboszcza kolejnymi napomnieniami i sankcjami”.

Co na to sam zainteresowany. Jeszcze w piątek, 14 czerwca (zanim parafianie udali się do kurii), dziękował mieszkańcom Jasienicy na swoim blogu za oficjalny komunikat jaki pojawił się w jego sprawie za pośrednictwem KAI. „Ucieszył mnie z kilku powodów. Po pierwsze, niczego bardziej nie pragnę, jak tylko tego, by cała prawda dotycząca mojej sprawy została ujawniona. Nie mam nic do ukrycia i obfita dokumentacja zgromadzona przez te lata, może być gwarancją, że pamięć mnie w tych sprawach nie zawiedzie. Obawiam się, co prawda, że ujawnienie wszystkiego, co dotyczy mojej sprawy, może być powodem trzęsienia ziemi w kurii diecezji Warszawsko-Praskiej, ale skoro Ksiądz Biskup uważa, że ujawnienie prawdy posłuży dobru, to ja również jestem za. Po drugie ucieszyło mnie stwierdzenie zapisane w komunikacie, że sprawa ciągnie się od czterech lat. A więc nie mój udział w programie u redaktora Lisa, nie list otwarty w obronie księdza Bonieckiego i innych wymienionych w nich osób, nie reakcja na sprawę poznańską i warszawski incydent z latarnią, ale wydarzenia sprzed czterech lat stanowią źródło dzisiejszych decyzji w mojej sprawie. Wreszcie informacja o procesie kanonicznym w mojej sprawie. Jeśli jest proces, to będę wezwany, złożę wyjaśnienia, będzie obrońca, świadkowie, bezstronny arbiter i transparentność przewodu sądowego. Chyba, żeby miał być to sąd kapturowy, w którym wyrok zapada zanim jeszcze sąd rozpocznie obrady. Ale w taką sprawiedliwość to ja nie wierzę. Będzie dobrze. Poznacie prawdę, a prawda wyzwala (choć wielu bardzo zaboli)” - napisał na swoim blogu na stronie jasienickiej parafii ks. Wojciech Lemański.

Marta Brzezińska-Waleszczyk