Nie milkną echa afery z "fabryką trolli", którą miał nadzorować były już wiceminister sprawiedliwości, Łukasz Piebiak. Celem było skompromitowanie części sędziów krytykujących reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa rządu PiS, w tym m.in. szefa stowarzyszenia "Iustitia", prof. Krystiana Markiewicza.

W procederze pośredniczyła internetowa hejterka Emilia Sz. Internautka o nicku "Mała Emi" to prywatnie żona jednego z sędziów KRS i kochanka sędziego Arkadiusza Cichockiego. Cichocki, jak informowały media, również miał uczestniczyć w nagonce na część środowiska sędziowskiego. W imieniu prawnika, głos zabrał jego pełnomocnik, adwokat Piotr Urbanek. Mecenas przesłał „Tygodnikowi Solidarność” oświadczenie, w którym informuje między innymi, że sędzia Cichocki nigdy nie był użytkownikiem konta KastaWatch@. Adwokat przypomina również, że Cichocki nigdy nie pracował w resorcie sprawiedliwości, "był natomiast Rzecznikiem Dyscyplinarnym Ministra Sprawiedliwości wyznaczonym do prowadzenia spraw dotyczących zbrodni komunistycznych w wymiarze sprawiedliwości”. Urbanek tłumaczy, że gdy Cichocki „formułował wobec jednego z sędziów Apelacji Gdańskiej zarzuty o zbrodnie komunistyczne popełnione w 1982 roku”, Emilia Sz. najpierw próbowała przekonać rzecznika do wycofania się ze sprawy, a następnie... podjęła próby szantażu. "Mała Emi" groziła prawnikowi "ujawnieniem ich prywatnej korespondencji w środowisku sędziowskim i przestrzeni publicznej”. Adwokat Arkadiusza Cichockiego dodał, że groźby nie tylko zostały zrealizowane, ale rozszerzyły się również na rodzinę sędziego, " ze szczególnym naciskiem na ujawnienie wobec nieletnich dzieci”. W reakcji na te wydarzenia sędzia w marcu b.r. złożył zawiadomienie o przestępstwie, jednak hejterka nie ustawała w próbach zastraszenia prawnika. Aż do 24 sierpnia b.r. nękała groźbami Cichockiego i jego najbliższych, nawet w sytuacji, gdy Cichocki przebywał w szpitalu.

Emilia Sz. „weszła w porozumienie z jednym z sędziów kontestujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości, który poprzez nią składał sędziemu Cichockiemu propozycje »przejścia na ich stronę« w zamian za niepublikowanie materiałów o nim”- pisze w oświadczeniu mecenas Piotr Urbanek. Jak się okazuje, ten sam sędzia miał odwiedzić Cichockiego w szpitalu i spędzić tam godzinę,„pomimo ewidentnych oznak otumanienia lekami pacjenta”.

„Wobec powyższego sędzia Arkadiusz Cichocki oczekuje, że wymieniony z działań sędzia ujawni się w ciągu 12 godzin oraz wskaże swoją rolę w przygotowaniach do publikacji i faktyczny powód »wizyty« w szpitalu”-wskazał adwokat w oświadczeniu. Jak poinformował mecenas Urbanek, sędzia Cichocki „nie przekazywał nigdy Pani Emilii Sz. pieniędzy za prowadzenie hejtu za pośrednictwem komunikatorów społecznościowych”. Piotr Urbanek zapewnił ponadto, że wszystkie wpłaty na rzecz hejterki "były związane z jej prywatnymi prośbami i potrzebami w związku z kontaktami wyłącznie o charakterze towarzyskim”.

„Osobista tragedia sędziego Arkadiusza Cichockiego niech nie tylko będzie przestrogą w jak perfidny i zaplanowany na potrzeby polityczne sposób można zniszczyć człowieka, ale również niech się stanie czytelną granicą, której nie wolno przekraczać, nawet jeżeli ma się inne poglądy – dotyczy to nie tylko środowiska sędziowskiego, ale również prawniczego”-podsumował mecenas.

yenn/Tysol.pl, Fronda.pl