Ukraińcy pokazali, jak przy użyciu relatywnie tanich i prostych dronów FPV można sparaliżować część strategicznego lotnictwa Rosji. Izrael wykorzystał zaawansowane technologicznie środki – myśliwce F‑35, sztuczną inteligencję, drony kamikadze i cyberataki – by uderzyć w sam środek irańskiej infrastruktury nuklearnej i obronnej. Czy działania Ukrainy były zatem niezamierzoną – a może zamierzoną - próbą generalną dla Izraela?

Strategiczne podobieństwa

Obie operacje były precyzyjnie zaplanowane i uderzyły w newralgiczne punkty przeciwnika: bazy bombowców w Rosji i systemy obrony powietrznej w Iranie. W obu przypadkach atakowano cele położone głęboko za linią frontu, poza zasięgiem klasycznych działań wojennych. Ukraina wykorzystała agenturę SBU do rozmieszczenia dronów na rosyjskim terytorium. Izrael wykorzystał Mossad i AI do identyfikacji oraz unieszkodliwienia kluczowych celów.

Tabela porównawcza: „Pajęczyna” vs „Rising Lion”

Element

Operacja „Pajęczyna”

Operacja „Rising Lion”

Skala

117 dronów FPV

Ponad 200 samolotów i dronów

Czas

1 czerwca 2025

Od 13 czerwca 2025

Cel

Bombowce i lotniska w Rosji

Irańska infrastruktura nuklearna i obrona powietrzna

Planowanie

18 miesięcy

Kilka miesięcy, z udziałem AI

Metody

FPV, agentura SBU

F‑35, AI, Mossad, cyberataki

Wsparcie

Techniczne z Zachodu (USA, UK)

Taktyczne i technologiczne ze strony USA

Efekty

Zniszczenie 30–34% rosyjskich bombowców strategicznych

Zneutralizowanie systemów S‑300, zniszczenie laboratoriów i radarów

Nowe oblicze sabotażu – drony z wnętrza terytorium wroga

Jednym z najbardziej zaskakujących i przełomowych elementów zarówno operacji „Pajęczyna”, jak i „Rising Lion” był sposób, w jaki atakujące strony zdołały wprowadzić środki bojowe bezpośrednio na teren wroga – z pominięciem tradycyjnych form penetracji obrony powietrznej.

W przypadku Ukrainy, jak potwierdził m.in. dziennik „The Washington Post” oraz śledztwa portalu OSINTdefender, drony FPV zostały przemycone na terytorium Rosji z wyprzedzeniem – przez lokalnych współpracowników ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR oraz agentów SBU. Urządzenia te były montowane na miejscu, często z elementów dostępnych na rynku cywilnym, a następnie rozmieszczane w pobliżu lotnisk strategicznych. Atak był skoordynowany za pomocą łączności satelitarnej Starlink i przeprowadzony niemal jednocześnie z kilkunastu lokalizacji w kilku strefach czasowych. Dzięki temu Rosja nie miała szans na reakcję – jej obrona została przełamana od wewnątrz.

Z kolei Izrael – według źródeł w „AP News” oraz doniesień agencji „Walla!” – wykorzystał swoją siatkę wywiadowczą w samym Iranie, by dokonać jeszcze bardziej spektakularnego manewru. Część ataków w ramach operacji „Rising Lion” była prowadzona bezpośrednio z terytorium Iranu. Oznacza to, że izraelskie drony lub broń precyzyjna zostały najprawdopodobniej wwiezione potajemnie do kraju i aktywowane na miejscu. Z doniesień tych wynika ponadto, że celem była nie tylko dezintegracja fizycznej infrastruktury, ale też zasianie chaosu i paranoi wśród elit irańskich – skoro wróg może działać z wnętrza kraju, nigdzie nie jest już bezpiecznie.

W obu przypadkach mamy do czynienia z nową doktryną: wojną dywersyjną XXI wieku, która nie potrzebuje wielkich frontów i setek tysięcy żołnierzy. Wystarczy precyzyjnie przygotowana siatka agenturalna, drony wielkości butelki i algorytm AI.

Kluczowe różnice

Izraelska kampania była znacznie większa i technologicznie bardziej zaawansowana, choć opierała się na tym samym założeniu co ukraińska – dezorganizacji i paraliżu przeciwnika bez frontalnego starcia. Izrael miał do dyspozycji znacznie większe zasoby, a także przewagę w dziedzinie sztucznej inteligencji i wywiadu satelitarnego. Ukraina, z drugiej strony, musiała działać bardziej partyzancko, w oparciu o lokalne siatki wywiadowcze i tanie technologie.

Czy „Pajęczyna” była inspiracją?

Choć nie ma dowodów na to, że Izrael inspirował się bezpośrednio działaniami Ukrainy, trudno nie zauważyć zbieżności czasowej i operacyjnej. Eksperci z CEPA (Center for European Policy Analysis) sugerują, że „Ukraina pokazała, jak sparaliżować przeciwnika niskim kosztem, a Izrael tę wiedzę przemnożył w większej skali”.

Nie oznacza to jednak, że „Pajęczyna” była próbą generalną dla „Rising Lion” – bardziej prawdopodobne może być to, że obie operacje są przejawem tej samej rewolucji wojskowej: przejścia od tradycyjnych kampanii militarnych do dynamicznych, technologicznych uderzeń wyprzedzających.

Nowy paradygmat wojny

Współczesna wojna to już nie tylko starcia wojsk na froncie. To zaawansowane działania hybrydowe, wykorzystujące bezzałogowce, cyberataki, manipulację przestrzenią informacyjną i rozpoznanie satelitarne. „Pajęczyna” i „Rising Lion” to dowody, że państwa średniej wielkości mogą dziś skutecznie uderzyć w silniejszego przeciwnika – jeśli potrafią sprawnie połączyć technologię, wywiad i determinację.

Mariusz Paszko

Źródła: The Guardian, AP News, CEPA, The Washington Post, OSINTdefender, Fronda.pl