Rozpoczęta przez posła KO Romana Giertycha i jego sympatyków kampania podważania wyniku wyborów prezydenckich idzie coraz dalej. Wczoraj otwarcie w narrację na temat rzekomych fałszerstw włączył się premier Donald Tusk. Sędzia Igor Tuleya tymczasem przekonuje, że do liczenia głosów rządzący mogą… wysłać policję.

- „Przede wszystkim to wynika z kodeksu postępowania karnego. Jeżeli istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa to prokuratura powinna działać z urzędu. Naprawdę jesteśmy w stanie sobie wyobrazić przynajmniej teoretycznie, że prokuratorzy przeliczają, dokonują oględzin tych kart we wszystkich komisjach obwodowych”

- powiedział sędzia, goszcząc na kanale „Radio Rebeliant”.

- „Wszystkich komisji jest 30 tysięcy, prokuratur rejonowych jest około 300. Wiadomo, że nie musi tego robić osobiście prokurator, może to zlecić policji. Nie chodzi o to, by organy ścigania ustalały wynik wyborów w Polsce, ale żeby zweryfikowały, czy te wybory odbywały się w sposób uczciwy”

- dodał.

Do szokujących słów sędziego odniósł się poseł PiS Paweł Jabłoński.

- „Taki jest ich plan. Sędzia Tuleya domaga się, aby prokuratorzy Bodnara wszczęli lewe śledztwo – bez żadnych dowodów – w sprawie fałszerstw w KAŻDEJ INDYWIDUALNEJ obwodowej komisji wyborczej – a następnie by fizycznie zajęli wszystkie karty wyborcze i sami je przeliczyli. Bez żadnych mężów zaufania, bez członków komisji z różnych komitetów – sami prokuratorzy od zależni rządu Tuska wszystko przeliczą i powiedzą Narodowi, czy wybory są ważne, czy nie”

- napisał parlamentarzysta, udostępniając nagranie z wypowiedzią sędziego Tuleyi.