Dziennikarz i specjalista public relations Jacek Łęski na swoim profilu na portalu społecznościowym przedstawił sylwetkę nowego prezesa Narodowego Banku Ukrainy.

„Wczoraj szefem Banku Narodowego Ukrainy został niejaki Stepan Kubiw. Towarzysz ten kierował ładnych kilka lat Kredobankiem (2000 - 2008), kupionym na Ukrainie przez PKO BP. Kiedy w 2008 roku szefem PKO BP został Jerzy Pruski, postanowił dokładnie skontrolować gospodarstwo zarządzane przez Stepana Kubiwa.

Skala ujawnionych nieprawidłowości w Kredobanku była ogromna. Wartość kredytów jakie udzielano bez stosownych zabezpieczeń szła w setki milionów złotych, pieniądze trafiały do różnych dziwnych przedsięwzięć, były nie do odzyskania. Kubiw błyskawicznie stracił stanowisko. Bank nie zdecydował się na skierowanie spraw do prokuratury, jednak ratowanie Kredobanku kosztowało PKO BP co najmniej kilkaset milionów złotych.

Kubiw, którego działalność polityczna zaczynała się jeszcze w szeregach Komsomołu i Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego po wyrzuceniu z banku szybko został jednym z liderów lokalnej "Naszej Ukrainy" i próbował robić karierę polityczną. Bez większego sukcesu. W 2012 przesiadł się do "Batkiwszczyny" kierowanej już przez Jaceniuka i tu poszło lepiej: został posłem. Mimo, że reprezentował opozycję został wiceprzewodniczącym parlamentarnej komisji finansów. W ostatnich tygodniach udzielał się na Majdanie, był "komendantem", co jest o tyle nieprecyzyjne, że takich komendantów było co najmniej kilku. Teraz szefuje bankowi centralnemu. Jeśli będzie robił to z taką kompetencją i rzetelnością jaką wykazał się w Kredobanku, to rezultat jest z góry do przewidzenia. No, chyba, że to na chwilę, ale i tak mam wrażenie, że wpuszczono lisa do kurnika” - napisał J. Łęski na swoim profilu na Facebook.

Nawiązując do powyższego wpisu watro zastanowić się gdzie jest „ukraińska Magdalenka”?

Ab