Tego jeszcze nie było. Dzieciątko Jezus w otoczeniu minaretów - taka szopka stanęła we franciszkańskim kościele Najświętszego Serca Jezusowego w mieście Bellinzona. Ustawiona tuż przy dużym krucyfiksie w pobliżu ołtarza, wzbudza wiele kontrowersji wśród oglądających.

- Otrzymaliśmy za nią wiele pochwał, ale równie wiele krytyki – przyznaje Matteo Casoni, który wraz z Letizią Fontana przygotowali konstrukcję. Jest ona odniesieniem do niedawnego referendum, w którym 57 proc. Szwajcarów opowiedziało się za zakazem wznoszenia w kraju nowych minaretów.

Autorzy szopki nie mogą pogodzić się z takim wynikiem. Chcą, by scena narodzenia Jezusa Chrystusa stała się przedmiotem refleksji na temat tolerancji i szansą do ponownego przemyślenia przez ich rodaków poszanowania praw człowieka.

Jak autorzy widzą funkcję szopki bożonarodzeniowej? - Poza aspektami politycznymi, powiedzieliśmy sobie, że powinniśmy zachęcać do refleksji na temat innych religii i ich roli. W naszej szopce są przedstawione trzy główne monoteistyczne religie. Myślą przewodnią jest porównanie i dialog – podkreślają twórcy dodając, że św. Fanciszek także "szukał dialogu z islamem bez chęci nawracania muzułmanów, a za to z chęcią rozwiązywania konfliktów w pokojowy sposób".

Również franciszkanie, którzy zaakceptowali szopkę jako jedna z 40 zgłoszonych na doroczną wystawę, nie widzą w takim przedstawieniu Bożego Narodzenia nic złego. Franciszkanin o. Callisto Caldelari podkreślił, że akceptuje różne szopki – i te z promieniami ultrafioletowymi, oświetlającymi żłóbek, i te z minaretami. - Naturalnie, akceptujemy tylko te, które respektują naszą duchowość, a w tym wypadku minarety we franciszkańskim kościele wzmacniają jedynie przesłanie pokoju i dialogu – skwitował.

AJ/Leforumcatholique.org

 

/