Flota wojenna uchodzi za jeden z najmniej doinwestowanych rodzajów sił zbrojnych Rosji. Zdecydowana większość okrętów, w tym niemal wszystkie większe, zbudowano jeszcze w czasach sowieckich. Konieczne są więc ich ciągłe modernizacje. Problem w tym, że od kilku lat podczas prac remontowych ciągle dochodzi do poważnych awarii. Większym zagrożeniem dla rosyjskich okrętów wojennych jest przebywanie w dokach, niż służba na morzu. Pokazuje to fatalny stan stoczniowego sektora rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Opóźnienia w modernizacji floty wojennej ograniczają mocarstwowe ambicje Kremla – na tym bowiem polu Rosja pozostaje wiele długości za Stanami Zjednoczonymi.

 

W nocy z 14 na 15 grudnia w Sewastopolu zatonął dok pływający z wycofanym z eksploatacji okrętem podwodnym B-380. Przyczyną był stan techniczny doku – jego dno było uszkodzone korozją i już od kilku lat przeciekało. Dwa dni wcześniej w Murmańsku doszło zaś do pożaru na remontowanym lotniskowcu Admirał Kuzniecow. Z ostatnich oficjalnych informacji wynika, że zginęły prawdopodobnie dwie osoby, a rannych zostało 12. Przyczyną pożaru prawdopodobnie było naruszenie przepisów bezpieczeństwa podczas prac remontowych. Tak zwany czynnik ludzki był decydujący również w wypadku, do którego doszło w październiku 2018 r. Doszło do niewłaściwego zatopienia doku, w którym remontowano Admirała Kuzniecow. Dwie osoby zginęły. Dok zasilany prądem był bowiem z lądu, a nie z własnych generatorów. Doszło do przerw w dostawach (obfite opady śniegu) i w efekcie nie zdołano zapewnić odpowiedniego tempa zapełniania zbiorników balastowych doku – jego wnętrze zbyt szybko zalała woda. Tak Rosja straciła swój największy dok pływający na północy, to poważnie zahamowało proces modernizacji okrętów Floty Północnej.

Admirał Kuzniecow to jedyny rosyjski lotniskowiec i największy okręt rosyjskiej marynarki wojennej. Ale też najbardziej pechowy. Startując z niego, lub na nim lądując, rozbijają się samoloty; ciągle są kłopoty z awariami napędu; na pokładzie co i rusz dochodzi do śmiertelnych wypadków. Przykładem może być ostatnia większa misja Admirała Kuzniecowa. W 2016 roku dowództwo wysłało lotniskowiec w rejon Syrii. Tam, w grudniu 2016 roku podczas próby lądowania na pokładzie lotniskowca rozbił się Su-33, kilka tygodni wcześniej to samo spotkało maszynę MiG-29. Po powrocie z misji okręt trafił do gruntownego remontu. Miał wrócić do służby w 2021 r. Po wypadku z dokiem ponad rok temu, termin przesunięto na 2022 r. Problemy jednego rosyjskiego lotniskowca są symbolem kondycji całej floty, w której zadowalająco wygląda jedynie modernizacja okrętów podwodnych i rozbudowa segmentu jednostek rakietowych uzbrojonych w Kalibry. Jak policzyli rosyjscy dziennikarze i eksperci, 20 luksusowych jachtów należących do oligarchów kosztuje więcej, niż wszystkie okręty zbudowane dla rosyjskiej floty wojennej w ciągu ostatniej dekady. Za jeden z tych luksusowych jachtów zapłacono więcej niż za modernizację krążownika o napędzie atomowym, Admirała Nachimowa.

 Warsaw Institute