O. Paweł Gużyński znany głównie z krytyki rządów Prawa i Sprawiedliwości ma zamiar opuścić Polskę. W wywiadzie dla "Newsweeka" stwierdza, że choć fizycznie jest jeszcze w Polsce, to "mentalnie już w Holandii". 

 

- Mentalnie już w Holandii, ale fizycznie jeszcze w Polsce, ponieważ muszę zakończyć rehabilitację stopy, którą poważnie nadwyrężyłem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w połowie lutego powinna odbyć się przeprowadzka — powiedział w rozmowie z „Newsweekiem” o. Gużyński

- Holendrzy, szukając osoby, która wprowadziłaby młodych zakonników w arkana sztuki zakonnego życia, prosili o pomoc Belgów, potem Anglików, Niemców i wszędzie słyszeli, że nie ma odpowiedniego do tego zadania brata. Wtedy za pośrednictwem generała zakonu zwrócili się do najliczniejszej w Europie prowincji polskiej. No i jestem — mówił.

- Miałem świadomość, że wracając do Polski, skazuję się albo na kopanie ze stadem koni, albo na wewnętrzną banicję — podkreślił.

Duchowny znany jest również z krytyki Kościoła w Polsce.

- Jeśli w najbliższych latach nie zwycięży potrzeba prawdziwej reformy Kościoła, to polski katolicyzm przestanie być większością, jeśli jest nią obecnie. (…) Słono zapłaci za obecne zaangażowanie polityczne, przed czym permanentnie przestrzegam i za co dostaję bęcki różnego rodzaju — zaznaczył.

Swoją sytuację z kolei porównał do sytuacji "nadzwyczajnej kasty"

- Ostatnio zauważyłem, że styl argumentacji przeciwko moim krytycznym uwagom był identyczny do tego, którego dziś używa się wobec sędziów. Zarzuca im się, że uprawiają politykę, broniąc praworządności i niezależności sądów od władzy wykonawczej. Mnie też oskarżano, że uprawiam politykę, gdy mówiłem, że Kościół nie powinien angażować się politycznie — stwierdził.

- Jeśli nie odkleimy się z naszym przekazem od władzy politycznej, Kościół czekają chude lata - stwierdził o. Gużyński

 

 

gb/wpolityce.pl/newsweek.pl