Arcybiskup Zbigniew Stankiewicz z Łotwy, były wiceprezes Związku Polaków w tym kraju, mógł zostać zabity jeszcze przed narodzeniem. Gdy jego matka zaszła w ciążę w wieku 40 lat, jego ciotka – lekarz – zaproponowała jej aborcję. Przed śmiercią późniejszego arcybiskupa uchroniła katolicka wiara matki, która nie zgodziła się na morderstwo i powierzyła wszystko Bogu.

Abp Stankiewicz pierwszy raz poinformował o tej dramatycznej chwili jeszcze w 2002 roku, gdy parlament Łotwy miał zamiar zalegalizować aborcję – do czego w ostateczności niestety doszło. 

„Gdy moja matka była w ciąży, moja ciotka, lekarz, zaproponowała aborcję. Moja mama miała 40 lat. Jest jednak wierzącą katoliczką i odrzuciła tę propozycję” – napisał obecny arcybiskup w liście, w którym w wyraźny sposób stanął po stronie życia.

„Dlatego mogę dzielić się tym doświadczeniem: miałem szczęście, bo nie zostałem abortowany” – dodał.

O arcybiskupie Stankiewiczu zrobiło się niedawno głośno dzięki jego bardzo wyrazistemu stanowisku w sprawie synodalnego Relatio post disceptationem. Hierarcha podkreślił wówczas w rozmowie z "Radiem Watykańskim", że istnieje ryzyko pójścia za duchem czasu i „tańczenia pod muzykę świata”. „Światu tak naprawdę nie jest potrzebna podróbka Ewangelii, ale jest potrzebne światło, prawda Ewangelii.

I to przekonuje ludzi, bo Ewangelia ma moc. Jeżeli nie zniekształcamy jej przesłania, to ono dociera do sumień i umysłów ludzi, przekonuje ich i pociąga. A jeżeli to będzie coś rozwodnionego, to niestety, najpierw będą nam klaskać, a potem nikomu to nie będzie potrzebne, tylko wieprzom na podeptanie” – powiedział kilka dni temu arcybiskup, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 

pac/lsn