Muzułmanów można, a nawet trzeba nawracać na chrześcijaństwo. Przekonuje nas o tym Fabrice Hadjadj, francuski filozof i dramaturg, z pochodzenia Żyd, kilkanaście lat temu bohater głośnego nawrócenia na katolicyzm, a dziś członek Papieskiej Rady ds. Laikatu. Na łamach tygodnika Famille Chrétienne pokazuje, jak sam przekonywał do Chrystusa wiceprzewodniczącego wspólnoty muzułmańskiej we Włoszech. Spotkał się z nim w Rzymie na konferencji o Zachodzie, po swej głośnej prelekcji, w której pytał, czy Bazylika św. Piotra nie skończy jak Hagia Sofia i czy Włosi nie wyprą się Dantego za to, że wsadził Mahometa do ósmego kręgu piekła.

„Różnica między nami polega na tym, że pan wierzy w Boskie pochodzenie Koranu, a ja jestem pewny, że tak nie jest, bo Słowem Bożym jest Jezus Chrystus, Słowo, które stało się Żydem, a moim obowiązkiem jest Pana do tego przekonać” – powiedział wówczas żydowski konwertyta na rozpoczęcie rozmowy z muzułmańskim zwierzchnikiem. Ten przyjął te słowa z uznaniem: „Ma pan rację – powiedział – relatywizm nie jest dobrym sposobem na nawiązywanie dialogu”. Dodał jednak, że nie można być ekstremistą. „Owszem, odpowiedział mu Hadjadj, ale trzeba być radykalnym, bardziej niż dżihadyści”.

Francuski konwertyta nie obniża tonu. Przekonuje muzułmańskiego dygnitarza, że i on jest bliski usłyszenia głosu Chrystusa. Bo Ten zapowiedział, że po swym wywyższeniu wszystkich przyciągnie do siebie. „Pana również!”.

Fabrice Hadjadj dość szczegółowo przytacza swą rozmowę z przedstawicielem islamskiej wspólnoty we Włoszech, aby pokazać, jak należy dialogować z muzułmanami. Przytacza też przestrogę, którą Bóg dał Jeremiaszowi: „Nie lękaj się ich, abym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi”. W tym sensie – mówi Hadjadj – trzeba się wystrzegać islamofobii, lęku przed islamem, a pielęgnować swoistą islamofilię, czyli miłość do muzułmanów, która przejawia się w tym, że nie boimy się im głosić Dobrej Nowiny i praktykować wobec nich braterskiego napomnienia. W takiej postawie uznajemy godność drugiego, jego zdolność do zmierzenia się z „samą prawdą”.

Na zakończenie francuski filozof przytacza anegdotę z dzieciństwa św. Teresy z Avili. W wieku zaledwie 7 lat przekonała swego starszego brata, by wraz z nią udał do kraju Maurów i by tam razem oddali życie na świadectwo wierze. Ten radykalny poryw i konkretny heroizm jest dziś niezbędny, również ze względu na młodych – twierdzi Hadjadj, skądinąd ojciec sześciorga dzieci. Jeśli nie zaproponujemy młodym takiej postawy, to albo znajdą upojenie w rozrywce, albo dają się zwerbować ekstremistom, pro- bądź anty-muzułmańskim.

ol/Radio Watykańskie