„Jak widzę te karty (dań) to zastanawiam się, czy to w ogóle góralskie słowa” – oburza się Andrzej Gąsienica Makowski. Staroście tatrzańskiemu nie podoba się, że w jednej knajpie kurczak w sosie nazywa się „Cycki Maryny”, w innej karczmie to samo danie można spotkać pod jeszcze bardziej „wyszukanymi” nazwami.

Gąsienica Makowski chce, aby choć tradycyjne góralskie potrawy miały takie samy nazwy. „To, co jest teraz to wydziwianie” – mówił w piątek na antenie Radia Kraków starosta tatrzański. „Momentami sam się zastanawiam czy to góralskie słowa” – dodaje.

Jego pomysł nie ma zbyt wielkich szans na realizację. „Jeśli w każdej restauracji serwowano by takie same dania z identycznych składników i przypraw, to wtedy to ma sens” – tłumaczy radny Zakopanego i jednocześnie właściciel karczmy Leszek Dorula. Dodaje, że większość restauratorów wprowadza te urozmaicone nazwy, by wyróżnić się na tle innych karczm.

Beb/TVN24/Radio Kraków