Watykan 16 października 1978 roku. Karol Wojtyła już wie, że został wybrany papieżem. Boi się jednak przyjąć tak ogromnej odpowiedzialność. Kiedy francuski kardynał Jean Villot pyta czy przyjmuje wybór, przyszły Jan Paweł II zamiast zwyczajowego "tak", odpowiada: "W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając matce Chrystusa i Kościoła – świadom wielkich trudności – przyjmuję". Swoje "tak", uzasadnia posłuszeństwem.

Posłuszeństwo to cudowne antidotum na zwalczanie własnej pychy, egoizmu i zwykłego błądzenia duchowego. Nie na próżno mówi się w Kościele, że posłuszeństwo jest cnotą. Poddawanie się woli przełożonych nie jest oznaką słabości, lecz właśnie dojrzałości duchowej. Człowiek rezygnujący ze swoich małych ambicji i egoizmu zyskuje zupełnie inny wymiar łaski i nowy, ściślejszy stopień zjednoczenia z Bogiem. Poddając się woli przełożonych, przyszły kandydat do świętości zyskuje większą wolność. Tak, to paradoks wolności chrześcijańskiej, wolności "do". Poddając się woli bp. Hosera, ks. Lemański nie zostałby pewnie gwiazdą, ale duchowe dobrodziejstwa takiej decyzji spłynęłyby na wszystkich członków wspólnoty wierzących.

Dlaczego ksiądz katolicki w sposób szczególny powinien być posłuszny swoim przełożonym? Pisze o tym Św. Paweł w Liście do Rzymian: "Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi" (Rz 5, 19). Posłuszeństwo Chrystusa jest bezpośrednim i historycznym źródłem usprawiedliwienia.

Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej "Redemptionis donum" pisze: "Poprzez ślub posłuszeństwa osoby konsekrowane decydują się naśladować z pokorą posłuszeństwo Odkupiciela w sposób szczególny. O ile bowiem poddanie się woli Bożej i posłuszeństwo Bożemu Prawu jest warunkiem życia chrześcijańskiego w każdym stanie, to w stanie zakonnym, w stanie doskonałości, ślub posłuszeństwa ustanawia w sercu każdego i każdej z Was, drodzy Bracia i Siostry, powinność szczególniejszego odniesienia do Chrystusa posłusznego aż do śmierci" (RD 13).

Kanon 601 Kodeksu Prawa Kanonicznego posłuszeństwo traktuje w sposób szczególny: "Ewangeliczna rada posłuszeństwa, podejmowana w duchu wiary i miłości do naśladowania Chrystusa posłusznego aż do śmierci, zobowiązuje do podporządkowania własnej woli prawowitym przełożonym, zastępującym Boga, gdy wydają polecenia zgodne z własnymi konstytucjami". Wystarczy już księże Wojciechu?

Sam Chrystus posłuszeństwo stawia wyżej nad ślub ubóstwa i czystości: "Ślub posłuszeństwa jest wyższy ponad dwa pierwsze (ubóstwo, czystość), bo on właściwie stanowi ofiarę całopalną, a jest najpotrzebniejszy, bo tworzy i ożywia całe ciało zakonne.

Pytanie: Do czego obowiązuje ślub posłuszeństwa?
Odpowiedź: Zakonnik przez ślub posłuszeństwa przyrzeka Bogu, że prawowitym przełożonym będzie we wszystkim, co mu na mocy reguł rozkażą, posłuszny. Ślub posłuszeństwa czyni zakonnika zależnym od przełożonego mocą reguł w całym jego życiu i we wszystkich jego sprawach. Zakonnik popełnia przeciw ślubowi grzech ciężki [za] każdym razem, gdy rozkazowi danemu (43) na mocy posłuszeństwa lub reguł jest nieposłuszny. Cytat z "Dzienniczka" nr 93.

 

Posłuszeństwo stanowiło w życiu Ojca Pio jeden z fundamentów osobistego doskonalenia się. W do swojego prowincjała  Ojca Benedetto pisał 26 sierpnia 1916 r."..żadne pocieszenie już nie dosięga mego serca, a burza wzmaga się ciągle coraz bardziej. Postępuję tak tylko dlatego, aby Ci być posłusznym, gdyż dobry Bóg dał mi poznać, że jest jedyna rzecz, którą On bardzo chętnie przyjmuje i która jest dla mnie jedynym środkiem do tego, by mieć nadzieję na zbawienie i opiewanie zwycięstwa. (...) Krótko: posłuszeństwo stanowi dla mnie wszystko, lecz nie odczuwam żadnej pociechy, kiedy mu się poddaje".

Ks. Lemańskiemu chodzi, jak się wydaje, o sławę. Warto mu zatem przypomnieć, że sławnymi ludźmi Kościoła stawali się nie Ci, którzy wypowiadali swoim biskupom posłuszeństwo, lecz pokorni robotnicy winnicy Pańskiej, niosący krzyż pełnienia woli swoich przełożonych. Wspomnienia liturgiczne świętych i błogosławionych, których każdy kapłan spotyka co dnia podczas modlitwy pełne są takich przykładów. Czy ks. Wojciech ich nie widzi?

Jakub Pacan