Zmieniona podstawa programowa, w której nacisk kładzie się na „kompetencje miękkie”, „sprawczość” i „doświadczenia edukacyjne” zamiast wiedzy merytorycznej, nie jest jedynie ewolucją systemu. To zmiana paradygmatu: szkoła ma przestać być miejscem przekazywania wiedzy, a stać się ośrodkiem społecznej inżynierii opartej na ideologii włączającej i neomarksistowskich założeniach równościowych. Wprowadzane na miejsce religii i tradycyjnych przedmiotów edukacje obywatelskie i zdrowotne – zdaniem wielu ekspertów – są silnie nasączone agendą klimatyczną, genderową i prounijną

Szczególny niepokój budzi rola instytucji takich jak Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE), powiązana z programami Erasmus+ i e-Twinning, które mają uzyskać szerokie kompetencje w zakresie oświaty. Projekt zmian legislacyjnych przewiduje, że FRSE będzie mogła wykonywać zadania z zakresu wychowania i edukacji – co może oznaczać faktyczne przekazanie części władzy oświatowej instytucjom niezależnym od MEN i państwa polskiego. Jednocześnie Instytut Badań Edukacyjnych, ściśle współpracujący z organizacjami unijnymi, przeprowadza zakrojone na szeroką skalę zmiany programowe bez pełnej jawności i debaty publicznej

Ukryta centralizacja i marginalizacja rodziców

Wbrew zapowiedziom o zwiększaniu udziału rodziców w procesie edukacyjnym, działania MEN zmierzają w przeciwną stronę. Przykładem może być marginalizacja lekcji religii, narzucanie kontrowersyjnych przedmiotów bez pełnych konsultacji oraz działania odbywające się w czasie wakacyjnym, kiedy społeczeństwo i media są mniej czujne. Nawet Trybunał Konstytucyjny, który wypowiedział się na temat ochrony lekcji religii, został zignorowany.

Czy to Bruksela trzyma ster?

W tle pojawia się pytanie fundamentalne: czy polska szkoła przestaje być instytucją narodową, a staje się częścią większego projektu – Europejskiego Obszaru Edukacyjnego? Jeśli tak, to kto naprawdę kształtuje umysły przyszłych pokoleń Polaków? Wskazujący trop to także język dokumentów – coraz bardziej przypominający urzędowy slang instytucji unijnych, a nie język polskiego prawa oświatowego.

Zanik roli nauczyciela, likwidacja wiedzy, przesunięcie suwerenności

Nowy model edukacji marginalizuje także rolę nauczyciela jako autorytetu i przewodnika – na rzecz facylitatora procesów. Jednocześnie usuwane są filary dotychczasowego systemu: konkretnie określona treść nauczania, wiedza historyczna, podstawy klasycznego wychowania i kultury. Szkoła ma się stać miejscem eksperymentu, a nie formacji intelektualnej i obywatelskiej.

Wnioski i ostrzeżenia

Z perspektywy zwolenników suwerennego państwa narodowego zmiany te są nie tylko groźne, ale mogą mieć nieodwracalne skutki dla tożsamości młodych Polaków. Jeśli nie zostaną zatrzymane teraz – poprzez debatę publiczną, presję społeczną i działania ustawodawcze – może się okazać, że polska szkoła stanie się ośrodkiem formowania „europejskiego obywatela” według ideologicznych wytycznych Komisji Europejskiej i ONZ.