Autor tekstu Arkadiusz Gruszczyński opisuje w tekście polemiki, które w ostatnim czasie pokazały różnice opinii wśród hierarchów polskiego Kościoła. Te wymiany zdań dotyczyły dwóch różnych problemów.
Pierwszą kwestią jest stosunek do zjawiska oddolnego Ruchu Obrony Granic. Inicjatorzy Ruchu zebrali się 11 lipca br. w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Zwracając się do nich, biskup Antoni Długosz zadeklarował, że chce modlić się za obrońców naszych granic: tych w mundurach strażników granicznych, żołnierzy, policjantów, celników, Wojska Obrony Terytorialnej, ale również wolontariuszy z Ruchu Obrony Granic. Tych, którzy bezinteresownie organizują patrole. Kolejnym punktem kontrowersji była homilia biskupa emeryta Wiesława Meringa, który przemawiając do pielgrzymów Rodziny Radio Maryja, stwierdził że: „Polską rządzą ludzie, którzy nazywają się Niemcami... Nasze granice są zagrożone zarówno od zachodu, jak i od wschodu. A dawniej polski poeta Wacław Potocki powiedział: «Gdy świat będzie trwał, Niemiec Polakowi bratem nie będzie». Historia strasznie potwierdziła prawdę tego twierdzenia.”
Na wypowiedź biskupa Meringa, która wywołała ogromne oburzenie mediów liberalnych zareagował wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny z Wrocławia. Powołując się na kultywowaną w metropolii nad Odrą pamięć o liście pojednania biskupów polskich i niemieckich z 1965 roku, metropolita wrocławski oświadczył: „We Wrocławiu zamiast »jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem« wolimy zdecydowanie: »Przebaczamy i prosimy o przebaczenie«. Właśnie obchodzimy Rok Pojednania. Jak bardzo aktualne staje się orędzie biskupów polskich do niemieckich, które skonstruował kardynał Kominek."
O ile metropolita wrocławski odniósł się do słów biskupa Meringa, o tyle inny dokument sygnowany przez metropolitę łódzkiego, kardynała Grzegorza Rysia, uznano za polemikę z modlitwą w intencji Ruchy Obrony Granic wygłoszoną przez biskupa Antoniego Długosza. W swoim liście abp Ryś mówił: „To prośba. Najpierw o nawrócenie języka. Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach, a już zwłaszcza publicznych, na temat właściwej relacji do uchodźców imigrantów – to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie – to proszę: miejsce odwagę przynajmniej zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości”. Dodatkowo w innym fragmencie swego listu kardynał Ryś wskazywał: „Imigranci mają prawo wybrać sobie miejsce do życia”.
Nic dziwnego że „Gazeta Wyborcza”, która od ponad trzech dekad już jest uważnym obserwatorem, a niekiedy i animatorem podziału polskiego kościoła na frakcje biskupów „otwartych” i konserwatywnych, natychmiast ogłosiła w triumfalnym tonie, ze skończyła się epoka utrzymywania pozoru jedności w polskim episkopacie. To zresztą nie nowa teza, bo już na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy sekretarzem episkopatu był ulubieniem Adama Michnik biskup Tadeusz Pieronek – dziennik ten wspierał sekretarza w jego sporach z większością biskupów. Potem, gdy Pieronek stracił swoje stanowisko i na czele episkopatu stanął wpierw abp Józef Michalik, a potem abp Stanisław Gądecki, nadzieje na ostry podział wyraźnie zblakły. Jednak z chwilą, gdy na stanowisku szefa KEP pojawił się Tadeusz Wojda – dziennik z ulicy Czerskiej znów uznał, że trzeba powrócić do tezy o ostrym podziale wśród hierarchów.
Na ile jest to prawda?
W kwestii stosunku do obrony granic i relacji z Niemcami Wyborcza starannie pomija, że dwaj biskupi, których opinie zelektryzowały obóz liberalny, nie należą do najwyżej stojącej w hierarchii grupy arcybiskupów ordynariuszy. Antoni Długosz jest jedynie biskupem pomocniczym w Częstochowie, dziś mającym status seniora. Z kolei taki sam status senioralny ma emerytowany biskup włocławski Wiesław Alojzy Mering. „Gazeta Wyborcza” tę niekorzystną dla siebie okoliczność tłumaczy tym, że biskupi seniorzy Długosz i Mering maja rzekomo mówić to, co myślą tacy hierarchowie Kościoła jak np. abp Marek Jędraszewski w Krakowie. Po części być może jest to prawda, bo żaden z metropolitów nie opowiedział się tak wyraźnie po stronie Ruchu obrony Granic jak biskup Długosz. Z drugiej strony jednak, żaden z hierarchów, nawet tych najbardziej konserwatywnych, nigdy nie wypowiedział się tak radykalnie jak biskup Mering, który posunął się aż do sugestii o odwiecznym i nieusuwalnym antagonizmie polsko-niemieckim, który istotnie brzmi kontrowersyjnie w świetle chrześcijańskiej wiary pojednania ludzi dobrej woli.
Jeszcze jedną manipulacją Wyborczej jest sugestia, że w polskim episkopacie nastąpił podział, który na zasadzie niedopowiedzenia ma być symetryczny. Nie jest to prawda. Żaden z biskupów oprócz arcybiskupa Rysia nie posunął się do tak kontrowersyjnej tezy, jak opinia, że każdy imigrant ma prawo wyboru sobie miejsca do życia. Teza ta została skrytykowana, ale nie przez innych hierarchów, ale przez niektórych teologów jak np. ks. prof. Piotra Moskala, prof. zwyczajnego KUL. Tak więc nie ma symetrii między biskupami postępowymi, do których „Gazeta Wyborcza” zalicza oprócz kardynała Rysia także bpa pomocniczego Damiana Muskusa z Krakowa, prymas Wojciecha Polaka, biskupa Artura Ważnego z Sosnowca oraz metropolitę warszawskiego arcybiskupa Adriana Galbasa z Warszawy. W tym gronie to tak naprawdę tylko prymas Wojciech Polak oraz kardynał Ryś wyraźnie sytuują się jako zdecydowani zwolennicy katolicyzmu w stylu „Więzi” czy „Tygodnika Powszechnego”.
Bardziej umiarkowane stanowisko zajmuje biskup Artur Ważny. A jeszcze bardziej ostrożnie zachowuje się arcybiskup Adrian Galbas, który stara się raczej szukać jakiegoś kompromisu między większością episkopatu a prymasem Polakiem i kardynałem Rysiem. A dorzucany lekką ręką przez „Gazetę Wyborczą” biskup Damian Muskus jest jedynie biskupem pomocniczym i nie jest to ta sama ranga, co w wypadku metropolitów archidiecezji.
Gazeta Wyborcza lekkim piórem sugeruje, że kardynał Ryś wypowiada się w porozumieniu z nowym papieżem Leonem XIV. W istocie nie ma do tego żadnych formalnych podstaw. Żadnych z wyjątkiem niezwykle wyrazistej chęci dziennika Adama Michnika, by zaasekurować wiernym, że w tym sporze sympatia Ojca Świętego jest po stronie hierarchów otwartych. Tego typu chwyty są efektowne ale mają krótkie nogi.
Nie znaczy to oczywiście, że sporu nie ma. Ale na ogłaszanie trwałego podziału w polskim episkopacie jest zdecydowanie za wcześnie. Co więcej prymas Polak i kardynał Ryś wzbudzili swoimi ostrymi wystąpieniami z ostatniego czasu raczej konsternację w episkopacie niż sympatię i wolę wspierania.
Piotr Semka