Rząd zakazał dzieciom cukru. Tak można w skrócie opisać nową ministerialną reformę, która do góry nogami wywraca zasady żywienia w szkołach i przedszkolach. Ma być zdrowiej, bo wiadomo - służba zdrowia jest państwowa, więc będzie zdrowiej, budżet zaoszczędzi. A i w Unii człowiek się pokaże, że w awangardzie nowoczesności...

Nieważne już, czy reforma przyniesie uczniom więcej zdrowia, czy nie. Dzieci podobno nie chcą jeść nowych dań, bo są mało słone, mało słodkie, po prostu zupełnie inne, niż jadły przez całe życie, zarówno w domu, jak i w szkole. Nikt nie pomyślał, że trzeba wprowadzać reformę stopniowo.

Nie w tym jednak rzecz. Główny problem to fakt, że rząd znowu wie więcej niż rodzice. Znowu uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, co ma się dziać z życiem dzieci. Reforma obowiązuje dodatkowo nie tylko w placówkach państwowych, ale także w prywatnych. Od zaborczych rąk państwa nie ma więc ucieczki. Niebywała głupota - a jak psuje ludzi! Po raz kolejny rodzice nie będą musieli przejmować się własnymi dziećmi, bo rząd załatwi. Ta degeneracja odpowiedzialności odbiera ludziom chęć do życia. Gdy nie trzeba się przejmować niemal niczym, bo wszystko zrobi państwo, obywatel się nudzi - i odrywa się od rzeczywistości. Za tym idą różne niemądre ideologie, wreszcie - apostazja. Celnie pisał o problemie klasyk konserwatyzmu Russel Kirk. 

Dlatego apelujemy do nowego rządu: przestańcie zajmować się tym, czym nie powinniście. Dzieci należą do rodziców, nie do państwa. Czas sobie wreszcie o tym przypomnieć.

kad