Wyjątkowy skandal na Uniwersytecie Śląskim. Z uczelni odchodzi prof. Ewa Budzyńska, którą placówka postanowiła ukarać za słowa o tym, że rodzina składa się z "męża, żony, ojca, matki, dzieci, krewnych i powinowatych".

 

Budzyńska została przez ideologiczne bojówki LGBT wśród studentów oskarżona o "homofobię". Uniwersytet Śląski postanowił skompromitować się - i zamiast zbyć te głupawe oskarżenia milczeniem... wszczął wobec prof. Budzyńskiej postępowanie dyscyplinarne. Prof. Wojciech Popiołek, rzecznik dyscyplinarny uczelni, zażądał nawet dla prof. Budzyńskiej kary nagany.

Uczona podczas jednego z wykładów w 2019 roku mówiła, że dziecko w łonie matki jest dzieckiem, a według klasycznej definicji rodzina składa się "męża, żony, ojca, matki, dzieci, krewnych i powinowatych". Studenci "ukąszeni" przez LGBT tak się tym obruszyli, że "uprzejmie donieśli" na prof. Budzyńską, a władze Uniwersytetu Śląskiego tę hucpę podchwyciły.

Później Uniwersytet wydał oświadczenie. Rektor prof. Andrzej Kowalczyk napisał, że dla uczelni jest jakoby ważna wolność słowa, ale "trudn ojest ocenić", czy w danym przypadku grancie tej wolności nie zostały naruszone.

"Wolność słowa należy do najważniejszych wartości na jakich opiera się wspólnota akademicka Uniwersytetu Śląskiego. Władze uczelni z całą stanowczością opowiadają się za swobodą debaty akademickiej prowadzonej w atmosferze szacunku dla odmiennych racji oraz nieskrępowanego wyrażania poglądów opartych na faktach i metodach naukowych. Integralną częścią tej swobody jest prawo do głoszenia poglądów kontrowersyjnych, o ile nie są one sprzeczne z prawem i nie naruszają godności osoby ludzkiej" - podał rektor.

"Jednocześnie niełatwa ocena, czy w indywidualnym przypadku granice takiej wolności zostały przekroczone, należy do niezależnych rzeczników dyscyplinarnych oraz dwóch instancji niezawisłych sądów dyscyplinarnych. Szanując ich ustawowo zagwarantowaną niezależność, władze rektorskie nie podejmą żadnych kroków, które mogłyby zostać odczytane jako próba wywarcia nieuprawnionego wpływu na ich działalność. Jesteśmy także przekonani, że do rzetelności ich rozstrzygnięć nie przyczyniają się komentarze i oceny formułowane przez osoby niezaznajomione z całością dokumentacji i szczegółowymi aspektami konkretnych postępowań" - dodał Kowalczyk.

Sama prof. Budzyńska ogłosiła jednak, że po 28 latach pracy odchodzi z uczelni.

Przeciwko prześladowaniu prof. Budzyńskiej opowiedziało się minister środowiska, a wcześniej wiceszef resortu sprawiedliwości i wicemarszałek województwa śląskiego, Michał Woś. "Trzeba murem stanąć za prof. Ewą Budzyńską! Nie ma zgody na cenzurowani nauki i karanie za głoszenie katolickich poglądów! Solidarna Polska podejmuje konkretne działania: zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa" - napisała Solidarna Polska, publikując zdjęcie ministra Wosia z konferencji prasowej.

bsw/twitter, pap, fronda