Dorota Gawryluk, konserwatywna twarz telewizji Polsat w obszernym wywiadzie dla portalu dziennik.pl, opowiada o tym, jak być dobrym, uczciwym dziennikarzem, oraz pokazuje, że bycie katolikiem nie przeszkadza w pracy w środowisku, które może wydawać by się mogło nieprzychylne konserwatyzmowi czy chrześcijaństwu. Dorota to też jedna z nielicznych dziennikarek pierwszej ligi, która nie szaleje na portalach społecznościowych, za co nalleży ją naprawdę podziwiać.

Dorota Gawryluk celnie odpowiedziała na pytanie, czy dziennikarz opowiadający się mocno za jakąś opcją polityczną (prawica, lewica) może być dziennikarzem obiektywnym? "Dziennikarze mają prawo do wyrażania swoich poglądów. Tu trzeba rozdzielić dwie role. Rolą dziennikarza prowadzącego serwis informacyjny, jest wyważenie różnych opinii. Nie sądzę jednak, żeby było to trudne do pogodzenia z tym, że ten sam dziennikarz napisze felieton, w którym opowiada się za którąś ze stron. To można pogodzić, bo dziennikarz musi mieć swoją osobowość. Nie powinien być tylko przekaźnikiem, mikrofonem podstawianym pod różne opinie. Chodzi po prostu o uczciwość, dziennikarz może mieć swoje poglądy, ale jeśli w pracy potrafi uczciwie zderzyć je z innymi, wszystko jest w porządku".

A czy dziennikarz może być jednocześnie celebrytą? "Nie chcę występować w roli moralizatora, ale zgadzam się ze stwierdzeniem bodajże profesora Godzica, który komentując ostatnią sprawę intelektualistów, którzy obrzucali się w mediach błotem stwierdził, że w jest w nas jakaś tęsknota za byciem celebrytą. Z jednaj strony kpi się z celebrytów, a z drugiej każdy chce znaleźć się w świetle jupiterów. Każdy chciałaby być rozpoznawalny, sławny, każda kobieta chciałaby być piękna i błyszczeć na czerwonym dywanie, tylko że nie wszyscy potrafią przyznać się do tego. Dziennikarze są na świeczniku i często są wciągani w ten świat, bo są fotografowani, są rozpoznawalni i są w domach milionów widzów. Niektórzy mają te ciągoty i przyznam, że nie są mi one obce. Jednak staram się tego unikać, bo wydaje mi się, że dziennikarz pełni inną rolę, a bywanie celebrytą nie tyle mu szkodzi, co zabiera cenny czas. Bycie celebrytą jest bowiem czasochłonne. Sama się o tym przekonałam, bo dwa razy w roku wychodzę na Wieczory z Gwiazdami Telewizji Polsat i wiem ile czasu zajmuje mi przygotowanie się do nich. Jednak dziennikarz to zupełnie inna rola. Tak dużo czasu zajmuje nam szukanie informacji, przetwarzanie ich, opakowywanie i podawanie widzom, że nie ma kiedy zajmować się celebrytyzmem. A jak ktoś, będąc dziennikarzem, znajduje na to czas, to można mu tylko pogratulować" - odpowiada Gawryluk.

O swoim światopoglądzie, dziennikarka mówi tak: "Zawsze przyznaję, że mój światopogląd jest konserwatywny. Nie wstydzę się tego i nie mam zamiaru ukrywać. Natomiast chętnie zapraszam osoby o zupełnie innym światopoglądzie, chętnie z nimi rozmawiam, pozwalam wypowiedzieć, i zderzam swoje poglądy. To nie jest tak, że Janusz Palikot czy Joanna Senyszyn nie mogą wystąpić w moim programie, wręcz przeciwnie. W Polsce zaś, w mainstreamowych mediach, niewielu jest dziennikarzy, którzy mają takie poglądy jak ja, większość jest po drugiej stronie. Co więcej, oni są bardzo nietolerancyjni, choć twierdzą, że jest inaczej. Dla nich posiadanie innego zdania jest jakimś strasznym grzechem. No bo przecież wiadomo, że trzeba się opowiadać za in vitro, za aborcją i wtedy jest się w mainstremie. A przecież to nieprawda. Czym innym jednak jest apolityczność. Nie interesują mnie partie, traktuję je wszystkie tak samo, bez względu na to, jaki mają program".

Dorota Gawryluk swego czasu nazwała siebie tzw. "prawicową feministką". Co przez to rozumie? "No tak, bo feminizm może być tylko lewicowy. Mówiąc prawicową, miałam na myśli to, że kobieta w katolicyzmie ma bardzo uprzywilejowaną pozycję. Godność kobiety w mojej religii jest wyniesiona bardzo wysoko. Kobieta ma swoje prawa i odgrywa bardzo ważną rolę. W tym sensie jestem prawicową feministką, że uważam, iż kobiety powinny walczyć o swoje, ale nie powinna to być walka z mężczyzną, ale z pewnymi stereotypami i uprzedzeniami. To nie jest walka kobiecości z męskością, jak próbuje nam się to pokazać. To jest walka z pewnymi przyzwyczajeniami. Jest upowszechniany pogląd, że religia jest źródłem opresji w rodzinie. A mnie na przykład bardzo podoba się tradycyjny podział ról, to że jestem żoną i matką. Będę tego bronić i będę to chwalić. Jestem dumna, że jestem matką i żoną i nie chcę, żeby promowano rozwody, bo na tym np. cierpią dzieci. Nie zgadzam się, żeby promowano feminizm jako sposób na szczęśliwsze życie kobiet. Uważam, że niekoniecznie każda kobieta wyzwolona od mężczyzny będzie szczęśliwsza. Każdy może walczyć o swoje, ale nie narzucać swojego zdania i występować autorytatywnie jako reprezentantka wszystkich kobiet. Moja prawicowość polega na tym, że jest rodzina, czyli kobieta i mężczyzna i to w tej rodzinie kobieta może się odnaleźć, może być na pierwszym planie, może wywalczyć sobie taką pozycję, żeby była szczęśliwa, zarówno ona, jaki i jej mąż i dzieci".

Dziennikarka bardzo celnie odpowiedziała na pytanie odnośnie incydentu jaki zdarzył się rok temu na Przystanku Woodstock. Grzegorz Miecugow (TVN) został uderzony przez mężczyznę, który nie zgadzał się z wizją świata dziennikarza. Zdarzyło się pani kiedyś być atakowaną za swoje poglądy? - pyta dziennikarka. Gawryluk odpowiada: "Nie i uważam, że to straszne, że takie sytuacje w ogóle się zdarzają. Brak tolerancji wciąż jest problemem i ta wielka wojna na górze, między politykami jakoś przekłada się na agresję wśród społeczeństwa. Czuję też jednak absolutny brak tolerancji ze strony środowisk, które mają tolerancję wypisaną na sztandarach. Często bowiem słyszę, że jestem gorsza, bo mam konserwatywne poglądy. Nigdy nie uznałam kogoś za gorszego ze względu na jego poglądy, choć mogę się z nimi nie zgadzać. Natomiast zdarza mi się słyszeć, ze strony tak zwanych liberalnych środowisk, które są niby bardzo tolerancyjne, że jak ktoś żyje w zgodzie z naukami Kościoła albo podziela jego poglądy to jest zaścianek i dramat, bo to jest mało nowoczesne. Śmieję się z tego i nie traktuję poważnie, bo wydaje mi się, że to świadczy o problemach tej drugiej strony z tolerancją. Dla mnie nie jest problemem to, że istnieją inne poglądy".

Cały wywiad TUTAJ

Philo

Źródło; dziennik.pl