W nocy z soboty na niedzielę grupa około 15 obywateli Holandii zorganizowała spontaniczny patrol obywatelski przy granicy z Niemcami, protestując przeciwko niekontrolowanemu napływowi imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Ubrani w żółte kamizelki zatrzymywali pojazdy w okolicach drogi N366, nieopodal Ter Apel – miejscowości znanej z dużego ośrodka dla uchodźców.

Choć akcja miała wyraźnie polityczny charakter, nie doszło do złamania prawa, dlatego holenderska policja ograniczyła się do obecności na miejscu i nie podjęła interwencji.

Ten oddolny sprzeciw obywateli został natychmiast poparty przez lidera Partii Wolności (PVV) Geerta Wildersa, który zapowiedział, że zamierza osobiście wziąć udział w kolejnych tego typu działaniach. Dodał również, że rząd powinien rozmieścić wojsko na granicach, by skutecznie powstrzymywać nielegalną imigrację.

Jak podają niemieckie i holenderskie media, organizatorzy inspirowali się polskim Ruchiem Obrony Granic kierowanym przez Roberta Bąkiewicza, który od miesięcy prowadzi działania patrolowe i obywatelskie akcje wsparcia Straży Granicznej na wschodnich rubieżach Polski. Tak jak w Polsce, holenderscy aktywiści chcą pokazać, że zwykli obywatele nie godzą się na bezczynność państwa w obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa i tożsamości narodowej.

Pełniący obowiązki ministra ds. migracji David van Weelz zaapelował do obywateli, by nie „brali spraw w swoje ręce”, jednak przyznał, że "frustracja jest zrozumiała". Wskazał, że obecny rząd popiera zaostrzenie przepisów azylowych oraz lepsze kontrole graniczne.

Sytuacja migracyjna doprowadziła już do głębokiego kryzysu politycznego w Holandii – poprzednia koalicja rozpadła się właśnie na tle sporów o imigrację, a premier Dick Schoof ustąpił ze stanowiska po tym, jak odmówił poparcia propozycji ograniczenia napływu migrantów.

Protesty społeczne, akcje obywatelskie i wzrastające poparcie dla radykalnych rozwiązań wskazują na rosnące napięcia wewnątrz społeczeństwa. Wielu Holendrów ma dość utrzymywania z podatków nielegalnych imigrantów i apeluje o przywrócenie kontroli nad granicami.

Wzorem dla takich działań staje się polski przykład Ruchu Obrony Granic, który w opinii wielu obywateli Europy Zachodniej pokazuje, że państwo narodowe może i powinno bronić swoich interesów – nawet jeśli rząd tego nie robi.