Prof. Legutko gościł na antenie Telewizji Republika, gdzie odniósł się do frustracji obozu rządzącego po przegranych wyborach prezydenckich, przejawiającej się w próbach podważania wyniku wyborów przez niektórych reprezentantów tego obozu.

- „To jest próba racjonalizacji klęski. To jest oczywiste, że oni liczyli na wygraną i na domknięcie systemu. Wystarczy przypomnieć Donalda Tuska, który wyliczał, ile jeszcze dni prezydentury Andrzeja Dudy zostało. Później miał to przejąć ich człowiek, żeby mogli ten totalny europeizm wprowadzać w Polsce”

- wskazał filozof.

Przyznał, że kampania wyborcza była ciężką rywalizacją, która mogła skończyć się inaczej.

- „Kampania po tamtej stronie była brutalna, była zła, ale mogła skończyć się inaczej”

- podkreślił.

- „Jesteśmy w sytuacji wyjściowej - nie stało się to, co najgorsze, czyli domknięcie systemu - potężny cios w suwerenności Polski. Teraz wielka rola polskiego prezydenta, który został poparty przez kilka stronnictw. Na nim spoczywa teraz wielka odpowiedzialność, żeby tę zgodę, ten konsensus podtrzymać. Na poziomie partii jest to trudne, ale trzeba podtrzymywać pewnego rodzaju nieformalny sojusz oraz starać się przyciągnąć kogoś z drugiej strony”

- dodał.

Zaznaczył przy tym, że około 30 proc. zwolenników Platformy Obywatelskiej przekonać się nie da.

- „To jest fanatyzm, samozakłamanie, wściekłość”

- zauważył.