Kłopoty zaczęły się w zeszłym tygodniu, gdy Griffin poinformował administrację szkoły poprzez e-mail, że spóźni się na posiedzenie nauczycieli szkoły, bo musi zdobyć dokumenty potrzebne do zawarcia „małżeństwa” homoseksualnego.

Griffin, jako pracownik szkoły katolickiej, był zobowiązany do przestrzegania nauki Kościoła, także w kwestiach małżeństwa. Administracja szkoły mówi, że szanowała prywatne życie mężczyzny, dopóki ten nie przesłał e-maila o podanej wyżej treści.

„Wszyscy, w tym sam Michael Griffin, rozumieliśmy, że jego decyzja jest pogwałceniem kontraktu” – napisała szkoła w oficjalnym oświadczeniu.

Griffin żył ze swoim partnerem od kilku lat. Było to wiadome całej szkole, bo mężczyzna nie starał się ukryć tego faktu. Na spotkania szkolne przychodził razem z nim.

Mimo jasnej sytuacji, w której Griffin świadomie zdecydował się na pogwałcenie swojej umowy ze szkołą, w USA wybuchły głośne protesty. Szkoła jest oskarżana o dyskryminację oraz o „atak na różnorodność (...) oddanie doktrynie, podczas gdy wokół zachodzą zmiany”. Ponad 100 nauczycieli, rodziców i byłych pracowników szkoły podpisało list, w którym stwierdzają, że „Griffinowi trzeba było pogratulować z okazji ślubu, a nie wyrzucać go [z pracy]”.

Szkoła intensywnie stara się, by przedstawić całą sprawę wyłącznie w kategoriach prawnych – pogwałcenia zawartego kontraktu. Placówka zorganizowała nawet kilka spotkań z uczniami i swoimi pracownikami, w których wyjaśnia naturę zaistniałego problemu.

Jak wskazuje Rita Schwartz, przewodnicząca lokalnego związku nauczycieli katolickich, sprawa Griffina nie jest niczym niezwykłym. W przeszłości katolickie szkoły wyrzucały z pracy także heteroseksualnych nauczycieli, którzy wzięli rozwód i wstąpili w nowy związek małżeński lub pary żyjące bez ślubu.

Pac/washingtonpost/startribune