- Gdy okazało się, że jedno z naszych dzieci może być chore genetycznie, od jednego z lekarzy usłyszałam, że w tej sytuacji możliwa jest tzw. legalna aborcja. Jednak nigdy bym jej nie dokonała. Nawet gdyby nasze dziecko rzeczywiście było chore. Choroba dziecka to powód, by je jeszcze bardziej kochać. - mówiła znana aktorka, Dominika Figurska

Dominika Figurska zwierza się ze swojego życia. Aktorka jest mamą piątki dzieci. Pytana jak godzi rolę żony i mamy z pracą, mówi:

- Czasem żartuję, ze wcale nie godzę tych ról, bo są nie do pogodzenia. Teoretycznie oczywiście. W praktyce moja praca ma ogromny atut: wykonuje się ja w trybie nienormowanym. Czyli po prostu nie muszę przebywać w pracy w określonych zawsze godzinach, od rana do wieczora, pięć dni w tygodniu. Pracuję w rożnym czasie, w rożnych miejscach. A tym samym, mimo trudów, które się z tym łączą, mogę dostosowywać moją pracę do życia rodzinnego. - opowiada.

- Oczywiście, czasem jest to karkołomne, czasem wymaga nieprzespanych nocy i ogromu pracy, ale moim zdaniem warto. Praca daje mi zdrową odskocznię od życia rodzinnego, wielodzietnego. A dom i dzieci pozwalają mi nabrać zdrowego dystansu do tzw. kariery zawodowej. - tłumaczy

Aktorka odnosi się także do aborcji, ponieważ sama stanęła przed taką kwestią.

- Rzeczywiście, gdy okazało się, że jedno z naszych dzieci może być chore genetycznie, od jednego z lekarzy usłyszałam, że w tej sytuacji możliwa jest tzw. legalna aborcja. Jednak nigdy bym jej nie dokonała. Nawet gdyby nasze dziecko rzeczywiście było chore. Choroba dziecka to powód, by je jeszcze bardziej kochać. Niestety bardzo wielu lekarzy, zamiast wesprzeć kobietę, która oczekuje na chore dziecko, sugeruje właśnie tzw. terminację, jako antidotum na jej rozterki. - mówi

I dodaje:

- Rozwiązaniem problemu jest otoczenie kobiety i całej rodziny wszechstronną pomocą. Psychologiczną, lekarską, skierowaniem (gdy trzeba) do hospicjum prenatalnego. Kobieta, która otrzyma prawdziwą pomoc – zapewne dokona dobrego, świadomego wyboru. Nie będzie działać pod lekarską presją. - podkreśla

Figurska zdradza również receptę jak rozwiązywać kryzysy małżeńskie

- Małżeństwo to nigdy nie jest sielanka. Zawsze pojawiają się kryzysy – mniejsze lub większe. Jednak nie oznacza to, ze małżonkowie już się nie kochają, czy też, że małżeństwo można zakończyć. Jeśli naprawdę uznamy, ze nasze małżeństwo jest pobłogosławione przez Boga, że to On nas złączył, nie może być mowy, byśmy sami, po ludzku, je rozdzielili. Nawet gdy przychodzi kryzys, po prostu trzeba iść razem dalej. Być może warto skierować się na terapię. Być może wystarczy znów żyć wiarą, wspólną Eucharystią i modlitwą. - tłumaczy

- Gdyby nie moja rodzina, mój mąż i moje dzieci, byłabym zupełnie innym człowiekiem. Obawiam się, że dużo mniej szczęśliwym. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Daje radość, spełnienie i jest sposobem, by coraz bardziej pracować nad sobą. Nad swoimi wadami, słabszymi stronami. Rodzina wyzwala dobro. - dodaje

Aktorka odnosi się także do problemów rodzin wielodzietnych

- Rodziny wielodzietne to najbardziej dyskryminowana grupa społeczna w Polsce. Borykają się nie tylko z problemami finansowymi (mimo, że rodzice pracują, mimo, że statystycznie są świetnie wykształceni i zaradni, to jednak ich pensje muszą być dzielone na większą liczbę osób w rodzinie). Borykają się też nadal z ostracyzmem społecznym, który dotyka duże rodziny szczególnie w mniejszych miejscowościach. O ile w dużych miastach już nie dziwi rodzina wielodzietna, o tyle na prowincji rodziny wielodzietne są często traktowane jak patologia. To bardzo boli, bo jest niesprawiedliwe i opiera się na fałszywych stereotypach. - mówi

- Moim zdaniem rodziny wielodzietne muszą być wspierane przez państwo w sposób mądry i wszechstronny. Choćby tak jak w krajach zachodnich: poprzez likwidację podatku dochodowego. Wtedy szanse wielodzietnych rodzin będą równe. Ważne jest też przedstawianie rodzin wielodzietnych w prawidłowym świetle: bez opisywania ich laurkowo, ale też bez szkodliwej i nieprawdziwej patologizacji. - dodaje

kz/stacja7.pl